Zaniepokojeni sąsiedzi powiadomili nas o czterech psach, zamkniętych w klatkach, wewnątrz samochodu. Psy miały znajdować się tam od kilku tygodni, bez stałego dostępu do wody i pożywienia. Jak sprawę tłumaczy właścicielka?
Zaniepokojeni mieszkańcy bloku, którzy poprosili nas o pomoc, czuli się zastraszeni przez właścicielkę zwierząt. Nagrywani i szykanowani przez kobietę poprosili o niepokazywanie ich twarzy.
- Od kilku tygodni, cztery psy znajdują się w klatkach wewnątrz samochodu. Za każdym razem, gdy się podchodzi do samochodu, te psy są bardzo niespokojne. Nie wygląda to, jakby miały tu oazę spokoju, tak jak twierdzi ich właścicielka – opowiada jedna z naszych rozmówczyń.
- Powiedziałam tej pani, że dla mnie to irracjonalne, żeby w ten sposób przetrzymywać psy w garażu. Pytałam, od jak dawna psy tam są. Odpowiadała mi agresywnie, wyzywała mnie. Sama mam psa i uważam, że to nie jest dobre miejsce do przetrzymywania zwierząt – dodaje inna mieszkanka bloku.
Właścicielka czworonogów także nam nie chciała wyjaśnić, dlaczego trzyma je zamknięte w klatkach, ani jak długo psy będą jeszcze żyły w takich warunkach.
Na miejscu szybko pojawili się wezwani przez mieszkańców bloku inspektorzy krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją, to kuriozum – komentuje pani Marzena z krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Właścicielka zwierząt, spodziewając się wizyty inspektorów, wcześnie rano wywiozła trzy psy z garażu. Naszemu dziennikarzowi udało się krótko porozmawiać telefonicznie z kobietą.
- Psy mają możliwość wychodzenia na spacery, mają zapewnione wszystko, co trzeba. W dzisiejszych czasach wydaje się ludziom, że pies to jest człowiek. Niestety tak nie jest – twierdzi kobieta. I dodaje: - Pies potrzebuje od 16 do 20 godzin na dobę, żeby go zostawić w spokoju. Gdyby one mieszkały ze mną w domu, też byłyby w klatkach, żeby miały możliwość odpoczynku, a nie non stop zabawy ze mną.
Jak takie podejście komentuje psi trener i behawiorysta?
- To tak jakbyśmy mówili, że najlepszy odpoczynek mamy w więzieniu. Nikt się nie pcha do więzień. Owszem, pies to drapieżnik, ale to myśląca, czująca istota, która cierpi, gdy nie jest blisko człowieka – podkreśla Radosław Ekwiński. I dodaje: - Te psy cierpią w samochodzie. Dla mnie przetrzymywanie ich tak przez ponad dwa, trzy dni to jest forma tortury.
Okazuje się, że do dnia realizacji naszego reportażu policja już czterokrotnie była wzywana przez zaniepokojonych losem zwierząt sąsiadów.
- Widziałem, że policja była tu kilka razy. Nie wiem, co ona mówi policji, ale oni zawsze odjeżdżali. Czekają godzinkę, chwilę rozmowy i odjeżdżali – mówi mieszkaniec bloku.
- Policjanci ocenili, że nie było zagrożenia dla życia i zdrowia tych zwierząt. Skontaktowali się z właścicielką, która zapewniała, że regularnie wyprowadza psy na spacer, przynajmniej raz dziennie zabiera je na tereny zielone, gdzie psy mogą się wybiegać. Zdecydowaliśmy się wszcząć postępowanie, w sprawie wypowie się biegły z zakresu weterynarii – odpowiada Piotr Szpiech z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Po kilku godzinach negocjacji z właścicielką psów, inspektorzy krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zakończyli swoją interwencję.
- Ta sytuacja nie była spowodowana złymi intencjami, tylko tak się tej pani życie ułożyło. Doszliśmy do porozumienia. Psy pozostaną pod opieką kogoś innego, jeden z nich będzie z nią w mieszkaniu do czasu, aż znajdzie większe mieszkanie – mówi pan Adam.