Uwaga!

odcinek 7146

Uwaga!

Tradycyjne, lokalne, domowe soki i syropy? Sprawdziliśmy, co kryje się w produktach sprzedawanych na podhalańskich straganach.


Czym jest sok?


Pani Ilona pochodzi z rodziny sadowników. Razem z mężem i synem prowadzi jedną z najbardziej znanych tłoczni owoców w Polsce. Ich sok z jabłek został wpisany na listę produktów tradycyjnych, prowadzoną przez Ministra Rolnictwa.


- Sokiem może być tylko to, co wypłynęło z owoców lub warzyw. Nie ma w nim wody, barwników ani żadnych innych substancji wspomagających – podkreśla pani Ilona Pawłowska, współwłaścicielka tłoczni owoców.


Ale na Podhalu sprzedawcy i producenci często oferują też podróbki soków i syropów. Nasz anonimowy informator twierdzi, że napoje są rozcieńczane i przelewane z butelek znanych marek.


- Taki prawdziwy sok jest do kupienia tylko w aptece – słyszymy od jednej z handlujących na straganie.


Domowe soki?


Za butelkę „domowego syropu” kupionego na potrzeby reportażu zapłaciliśmy 25 złotych. Tymczasem nasz informator twierdzi, że dokładnie taki sam możemy dostać w każdym supermarkecie za cenę trzykrotnie niższą. O porównanie obu syropów poprosiliśmy jednego z lokalnych producentów soków.


- Wydają się takie same, zapach jest zbliżony albo wręcz identyczny. Refrektometr pokazuje, że w „domowym” syropie jest 61,5 proc. cukru, a w sprzedawanym sklepie 63 proc. Wartości są podobne i moim zdaniem jest to ten sam produkt – mówi Bartłomiej Pawłowski, współwłaściciel tłoczni owoców.


Autentyczność i jakość syropów postanowiliśmy sprawdzić też w specjalistycznym laboratorium. Próbki obu produktów oddaliśmy do analizy naukowcom z wydziału technologii i żywności Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.


- Zbadane syropy są podobne. Mają zbliżony ekstrakt, barwę, zawartość cukru. Oba są dobarwiane karmelem – wylicza dr hab. inż. Jacek Słupski.


„Nie można zakazać sprzedaży”


Nadzór nad artykułami rolno-spożywczymi prowadzą sanepid i Inspekcja Handlowa. Postanowiliśmy zanieść urzędnikom syrop ze stoiska i złożyliśmy skargę konsumencką. Chcieliśmy zapytać, jak wyglądają kontrole, skoro sprzedawcy czują się całkowicie bezkarni.


- Ta firma zapewne była kontrolowana. Jedziemy, robimy kontrolę, dajemy sankcje, karę i oni robią dalej to samo. Nie możemy komuś zakazać sprzedaży. Nie mamy takiej mocy prawnej – mówią urzędnicy.