Uwaga!

odcinek 7098

Uwaga!

Niosą pomoc ostatnim mieszkańcom zamkniętej strefy wokół Czarnobyla. „Wzięliśmy za nich odpowiedzialność”


Wojna ich nie zatrzymała. Od lat jeżdżą do Prypeci i pomagają ostatnim żyjącym w zakazanej strefie świadkom katastrofy w Czarnobylu. – Usłyszeliśmy, że gdyby nie my, to dawno by ich już nie było – przywołują członkowie grupy Napromieniowani.pl.


Dziś przypada 37. rocznica wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Była to jedna największych katastrof XX wieku.


Pasja


Krystian Machnik jest założycielem grupy Napromieniowani.pl. Do Czarnobyla jeździ już ponad 10 lat. Kiedy nie oprowadza wycieczek, stara się odnajdywać i zwiedzać nowe, niedostępne dla turystów miejsca.


- W Czarnobylu odnalazłem wszystko, co mnie interesuje. Jest radioaktywność. Mogę eksplorować opuszczone miejsca i odkrywać zapomnianą część historii. Oczywiście jest też adrenalina – tłumaczy Machnik.


Obok Krystiana grupę tworzą Maciej oraz Amadeusz. Mężczyźni poznali się podczas wypraw do Czarnobyla.


- Nie wiem, czy same zdjęcia potrafią oddać skalę emocji i klimat tego miejsca. Zobaczyć je na własne oczy, to przeżycie nie do opisania – mówi Maciej Bogaczyk.


- Sam wjazd do strefy zamkniętej wiąże się z szeregiem restrykcji. Jest tam szlaban, policja, przechodzimy przez specjalne bramki – dodaje Amadeusz Kocan.


- Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie – ocenia Krystian Machnik.


Ludzie, którzy zdecydowali się zostać


Podczas jednej z podróży do strefy zamkniętej, na zupełnym odludziu, członkowie grupy spotkali schorowaną staruszkę. Tak odkryli samosiołów, czyli ludzi, którzy wbrew zakazom, po katastrofie wrócili do swoich domów.


- Tych ludzi nie jest dużo. Z każdym kolejnym wyjazdem dowiadywaliśmy się o nowych osobach, bo jedna babcia opowiadała nam o kolejnej i tak dalej – opowiada Amadeusz Kocan.


- Ci ludzie traktują nas jak wnuków. To niesamowite. Częstują nas tym, co lubimy, wiedzą, kiedy mamy urodziny. To więź, której nie da się już przerwać – dodaje Krystian Machnik.


Po wybuchu wojny w Ukrainie pomaganie samosiołom dla Krystiana i jego kolegów nabrało zupełnie innego znaczenia. Wielu z nich zostało odciętych od świata, tygodniami żyło w strachu. Nie mieli wody, prądu, a nawet chleba. Do dziś potrzebują praktycznie wszystkiego.


- Zawozimy przede wszystkim produkty pierwszej potrzeby. Nosimy im wodę ze studni, rąbiemy drewno, ale najwięcej daje po prostu nasza obecność. Rozmowa i samo przebywanie z nimi – zaznacza Maciej Bogaczyk.


Co w ich wyprawach zmienił wybuch wojny?


- Po wybuchu wojny chcieliśmy od razu tam pojechać i wesprzeć ich. Musimy się liczyć z tym, że sam wjazd jest teraz inny. Są tereny zaminowane, snajperzy – opowiada Amadeusz.


Najtrudniej było dotrzeć do wioski Teremci, bo Rosjanie wysadzili most na rzece. Dzięki pomocy ukraińskiej policji, która ich eskortowała, udało się dopłynąć tam łodziami.


- Czy będzie wojna, czy nie będzie, będziemy tam jeździć do ostatniego samosioła. Wiem, że robię coś dobrego, więc nie patrzę na zagrożenie – mówi Krystian Machnik.


- Wzięliśmy za nich odpowiedzialność i musimy im pomagać. Oprócz nas, do Czarnobyla nikt nie jeździ pomagać tym ludziom – zauważa Bogaczyk. I dodaje: - Oni mówią często, że bez nas dawno by ich tam nie było – mówi Maciej.


Serial


Po ponad 30 latach historia Czarnobyla za sprawą produkcji HBO znowu stała się głośna. Pięcioodcinkowy serial bił rekordy oglądalności i zdobył mnóstwo nagród. Jego efektem było też ogromne zainteresowanie wycieczkami do strefy zamkniętej.


- Za każdym razem w tym filmie odkrywam coś nowego. Sterownia reaktora czwartego, czyli serce tego wydarzenia, jest dla mnie miejscem wyjątkowym. Gdyby tam w tamtym czasie podjęto inne decyzje, ja zajmowałbym się w życiu czym innym i pewnie nawet nie usłyszałbym o Czarnobylu – przypuszcza Krystian Machnik.

Odcinki
Szczegóły i oznaczenia
Niosą pomoc ostatnim mieszkańcom zamkniętej strefy wokół Czarnobyla. „Wzięliśmy za nich odpowiedzialność”
Niosą pomoc ostatnim mieszkańcom zamkniętej strefy wokół Czarnobyla. „Wzięliśmy za nich odpowiedzialność”
Informacje
Data premiery
2023
Oznaczenia
Kategoria wiekowa
Dodatkowe informacje
Niosą pomoc ostatnim mieszkańcom zamkniętej strefy wokół Czarnobyla. „Wzięliśmy za nich odpowiedzialność” Wojna ich nie zatrzymała. Od lat jeżdżą do Prypeci i pomagają ostatnim żyjącym w zakazanej strefie świadkom katastrofy w Czarnobylu. – Usłyszeliśmy, że gdyby nie my, to dawno by ich już nie było – przywołują członkowie grupy Napromieniowani.pl. Dziś przypada 37. rocznica wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Była to jedna największych katastrof XX wieku. Pasja Krystian Machnik jest założycielem grupy Napromieniowani.pl. Do Czarnobyla jeździ już ponad 10 lat. Kiedy nie oprowadza wycieczek, stara się odnajdywać i zwiedzać nowe, niedostępne dla turystów miejsca. - W Czarnobylu odnalazłem wszystko, co mnie interesuje. Jest radioaktywność. Mogę eksplorować opuszczone miejsca i odkrywać zapomnianą część historii. Oczywiście jest też adrenalina – tłumaczy Machnik. Obok Krystiana grupę tworzą Maciej oraz Amadeusz. Mężczyźni poznali się podczas wypraw do Czarnobyla. - Nie wiem, czy same zdjęcia potrafią oddać skalę emocji i klimat tego miejsca. Zobaczyć je na własne oczy, to przeżycie nie do opisania – mówi Maciej Bogaczyk. - Sam wjazd do strefy zamkniętej wiąże się z szeregiem restrykcji. Jest tam szlaban, policja, przechodzimy przez specjalne bramki – dodaje Amadeusz Kocan. - Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie – ocenia Krystian Machnik. Ludzie, którzy zdecydowali się zostać Podczas jednej z podróży do strefy zamkniętej, na zupełnym odludziu, członkowie grupy spotkali schorowaną staruszkę. Tak odkryli samosiołów, czyli ludzi, którzy wbrew zakazom, po katastrofie wrócili do swoich domów. - Tych ludzi nie jest dużo. Z każdym kolejnym wyjazdem dowiadywaliśmy się o nowych osobach, bo jedna babcia opowiadała nam o kolejnej i tak dalej – opowiada Amadeusz Kocan. - Ci ludzie traktują nas jak wnuków. To niesamowite. Częstują nas tym, co lubimy, wiedzą, kiedy mamy urodziny. To więź, której nie da się już przerwać – dodaje Krystian Machnik. Po wybuchu wojny w Ukrainie pomaganie samosiołom dla Krystiana i jego kolegów nabrało zupełnie innego znaczenia. Wielu z nich zostało odciętych od świata, tygodniami żyło w strachu. Nie mieli wody, prądu, a nawet chleba. Do dziś potrzebują praktycznie wszystkiego. - Zawozimy przede wszystkim produkty pierwszej potrzeby. Nosimy im wodę ze studni, rąbiemy drewno, ale najwięcej daje po prostu nasza obecność. Rozmowa i samo przebywanie z nimi – zaznacza Maciej Bogaczyk. Co w ich wyprawach zmienił wybuch wojny? - Po wybuchu wojny chcieliśmy od razu tam pojechać i wesprzeć ich. Musimy się liczyć z tym, że sam wjazd jest teraz inny. Są tereny zaminowane, snajperzy – opowiada Amadeusz. Najtrudniej było dotrzeć do wioski Teremci, bo Rosjanie wysadzili most na rzece. Dzięki pomocy ukraińskiej policji, która ich eskortowała, udało się dopłynąć tam łodziami. - Czy będzie wojna, czy nie będzie, będziemy tam jeździć do ostatniego samosioła. Wiem, że robię coś dobrego, więc nie patrzę na zagrożenie – mówi Krystian Machnik. - Wzięliśmy za nich odpowiedzialność i musimy im pomagać. Oprócz nas, do Czarnobyla nikt nie jeździ pomagać tym ludziom – zauważa Bogaczyk. I dodaje: - Oni mówią często, że bez nas dawno by ich tam nie było – mówi Maciej. Serial Po ponad 30 latach historia Czarnobyla za sprawą produkcji HBO znowu stała się głośna. Pięcioodcinkowy serial bił rekordy oglądalności i zdobył mnóstwo nagród. Jego efektem było też ogromne zainteresowanie wycieczkami do strefy zamkniętej. - Za każdym razem w tym filmie odkrywam coś nowego. Sterownia reaktora czwartego, czyli serce tego wydarzenia, jest dla mnie miejscem wyjątkowym. Gdyby tam w tamtym czasie podjęto inne decyzje, ja zajmowałbym się w życiu czym innym i pewnie nawet nie usłyszałbym o Czarnobylu – przypuszcza Krystian Machnik.