Uwaga!

odcinek 7077

Uwaga!

Policja poszukuje dwóch zaginionych kobiet z Wrocławia - 40-latki i jej 19-letniej córki. Przed zaginięciem matka umieściła w sieci film. Jaki ma związek ze sprawą?


Kobiety opuściły mieszkanie we Wrocławiu i zaginęły bez śladu w połowie marca. Na ostatnim opublikowanym w sieci filmie 40-latka twierdziła, że jedzie do youtubera Waldemara Dąbkowskiego.


- Nigdy do mnie nie dojechały, ani nawet nie zapowiadały, że przyjadą – zapewnia Waldemar Dąbkowski z Kanału „Pompa Ciepła i PV”. I dodaje: - Ta sprawa zaczyna mnie przerastać. Czuję się pomawiany, wszystko wygląda dziwnie.


Kobieta w nagraniu sugerowała, że ma powody by bać się pana Waldemara.


- Nie miała możliwości by się mnie bać. Nigdy nie rozmawialiśmy, nie widzieliśmy się. Jedyny kontakt, jaki mieliśmy, to był kontakt mailowy – zaznacza Dąbkowski.


Zaginione kobiety od grudnia zeszłego roku, prowadziły w sieci sprzedaż pieców grzewczych. Według pań, miała to być nowa i bardzo tania technologia. Z przekazywanych przez nie informacji wynikało, że za jedyne 100 zł można było ogrzać cały dom. Oferowano urządzenia w cenie od 8 do 19 tys. zł. Ze swoją ofertą zgłosiły się właśnie do youtubera Waldemara Dąbkowskiego, aby ten promował ich cudowne produkty na swoim kanale.


Do współpracy nigdy nie doszło.


- To był świetny moment na start takiej sprzedaży. Nie było węgla, nie wiadomo było co z prądem. Zaczęły handlować tym urządzeniem w sieci. W opisie produktu było, że na sprzęt po zapłaceniu trzeba będzie czekać trzy miesiące. Te trzy miesiące mijały w marcu i wtedy zniknęły – mówi Dąbkowski.


„Nie były zainteresowane, żeby pokazać te urządzenia”


Pan Waldemar poprosił o jedno urządzenie do testów, jednak nigdy go nie dostał. Opis techniczny urządzenia budził od początku dużo wątpliwości.


- One nie były zainteresowane tym, żeby mi to urządzenie pokazać. Chodziło o to, żebym powiedział, że takie urządzenie istnieje i jest fantastyczne – przekonuje Dąbkowski.


Nasi reporterzy dotarli do małżeństwa z województwa dolnośląskiego, które zakupiło piec za 8 tys. zł. Zapłacili całą sumę, pieca jednak nie dostali. Na zawartej umowie widnieje adres, pod którym miała znajdować się firma zaginionych kobiet. Według danych z ewidencji gospodarczej miały one tam prowadzić zakład kamieniarski oraz handel nagrobkami.


- Tu nigdy nie było żadnego szyldu. Ten zakład kamieniarski to fikcja – mówi człowiek, mieszkający obok podanego adresu.


W ciągu ostatniego pół roku zaginione kobiety zmieniły aż trzykrotnie miejsce mieszkania.


- Wysłała umowę, zrobiłem przelew. Wydawała mi się wiarygodna, rzetelna. Mijał czas, realizacji nie było. Myślę, że nie odzyskam tych pieniędzy – mówi Łukasz Makowski, który zapłacił kobietom za nagrobek.


- Odkładałam w miarę możliwości jakieś pieniądze, żeby postawić pomnik. I to się nie wydarzyło. Myślę, że oszukanych ludzi może być mnóstwo – dodaje Paulina Dyjakowska.


Według rzecznika policji funkcjonariusze sprawdzają zabezpieczone monitoringi oraz przesłuchują świadków. Jaką rolę w zaginięciu odgrywają sygnały o biznesach prowadzonych przez matkę z córką?


- Nie wykluczamy żadnej z wersji. Najważniejsze jest na teraz odnalezienie tych kobiet – mówi Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.


Zaginięcie zgłosił na policję były mąż kobiety. Rodzina zaginionych nie chce rozmawiać z mediami. Prosi jednak o podkreślenie, że czeka na zaginioną nastolatkę. Bez względu na wszystko dziewczyna może się do nich zwrócić o pomoc.


- Życzę paniom, żeby się odnalazły i odpowiedziały za swoje czyny. Oczywiście mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Każdy ma prawo się w życiu pogubić – kończy Waldemar Dąbkowski.
Policja prosi o wszelkie informacje, które mogą pomóc w znalezieniu kobiet.

Odcinki
Szczegóły i oznaczenia
Tajemnicze zaginięcie matki i córki. „Nie wykluczamy żadnej z wersji”
Policja poszukuje dwóch zaginionych kobiet z Wrocławia - 40-latki i jej 19-letniej córki. Przed zaginięciem matka umieściła w sieci film. Jaki ma związek ze sprawą?
Informacje
Data premiery
2023
Oznaczenia
Kategoria wiekowa
Dodatkowe informacje
Policja poszukuje dwóch zaginionych kobiet z Wrocławia - 40-latki i jej 19-letniej córki. Przed zaginięciem matka umieściła w sieci film. Jaki ma związek ze sprawą? Kobiety opuściły mieszkanie we Wrocławiu i zaginęły bez śladu w połowie marca. Na ostatnim opublikowanym w sieci filmie 40-latka twierdziła, że jedzie do youtubera Waldemara Dąbkowskiego. - Nigdy do mnie nie dojechały, ani nawet nie zapowiadały, że przyjadą – zapewnia Waldemar Dąbkowski z Kanału „Pompa Ciepła i PV”. I dodaje: - Ta sprawa zaczyna mnie przerastać. Czuję się pomawiany, wszystko wygląda dziwnie. Kobieta w nagraniu sugerowała, że ma powody by bać się pana Waldemara. - Nie miała możliwości by się mnie bać. Nigdy nie rozmawialiśmy, nie widzieliśmy się. Jedyny kontakt, jaki mieliśmy, to był kontakt mailowy – zaznacza Dąbkowski. Zaginione kobiety od grudnia zeszłego roku, prowadziły w sieci sprzedaż pieców grzewczych. Według pań, miała to być nowa i bardzo tania technologia. Z przekazywanych przez nie informacji wynikało, że za jedyne 100 zł można było ogrzać cały dom. Oferowano urządzenia w cenie od 8 do 19 tys. zł. Ze swoją ofertą zgłosiły się właśnie do youtubera Waldemara Dąbkowskiego, aby ten promował ich cudowne produkty na swoim kanale. Do współpracy nigdy nie doszło. - To był świetny moment na start takiej sprzedaży. Nie było węgla, nie wiadomo było co z prądem. Zaczęły handlować tym urządzeniem w sieci. W opisie produktu było, że na sprzęt po zapłaceniu trzeba będzie czekać trzy miesiące. Te trzy miesiące mijały w marcu i wtedy zniknęły – mówi Dąbkowski. „Nie były zainteresowane, żeby pokazać te urządzenia” Pan Waldemar poprosił o jedno urządzenie do testów, jednak nigdy go nie dostał. Opis techniczny urządzenia budził od początku dużo wątpliwości. - One nie były zainteresowane tym, żeby mi to urządzenie pokazać. Chodziło o to, żebym powiedział, że takie urządzenie istnieje i jest fantastyczne – przekonuje Dąbkowski. Nasi reporterzy dotarli do małżeństwa z województwa dolnośląskiego, które zakupiło piec za 8 tys. zł. Zapłacili całą sumę, pieca jednak nie dostali. Na zawartej umowie widnieje adres, pod którym miała znajdować się firma zaginionych kobiet. Według danych z ewidencji gospodarczej miały one tam prowadzić zakład kamieniarski oraz handel nagrobkami. - Tu nigdy nie było żadnego szyldu. Ten zakład kamieniarski to fikcja – mówi człowiek, mieszkający obok podanego adresu. W ciągu ostatniego pół roku zaginione kobiety zmieniły aż trzykrotnie miejsce mieszkania. - Wysłała umowę, zrobiłem przelew. Wydawała mi się wiarygodna, rzetelna. Mijał czas, realizacji nie było. Myślę, że nie odzyskam tych pieniędzy – mówi Łukasz Makowski, który zapłacił kobietom za nagrobek. - Odkładałam w miarę możliwości jakieś pieniądze, żeby postawić pomnik. I to się nie wydarzyło. Myślę, że oszukanych ludzi może być mnóstwo – dodaje Paulina Dyjakowska. Według rzecznika policji funkcjonariusze sprawdzają zabezpieczone monitoringi oraz przesłuchują świadków. Jaką rolę w zaginięciu odgrywają sygnały o biznesach prowadzonych przez matkę z córką? - Nie wykluczamy żadnej z wersji. Najważniejsze jest na teraz odnalezienie tych kobiet – mówi Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Zaginięcie zgłosił na policję były mąż kobiety. Rodzina zaginionych nie chce rozmawiać z mediami. Prosi jednak o podkreślenie, że czeka na zaginioną nastolatkę. Bez względu na wszystko dziewczyna może się do nich zwrócić o pomoc. - Życzę paniom, żeby się odnalazły i odpowiedziały za swoje czyny. Oczywiście mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Każdy ma prawo się w życiu pogubić – kończy Waldemar Dąbkowski.Policja prosi o wszelkie informacje, które mogą pomóc w znalezieniu kobiet.
adsbygoogle prebid adocean ado