Uwaga!

odcinek 6962

Uwaga!

"Mamo, zabierz mnie stąd, błagam." Co dalej ze sprawą 14-letniej Alicji?
Wracamy do sprawy 14-latki z autyzmem, która uciekła z domu z 33-letnim mężczyzną. Dlaczego w tej historii nie wszystko skończyło się tak jak powinno?

Zobacz poprzedni reportaż>>>


Znajomość 14-letniej Alicji ze spektrum autyzmu z 33-letnim Dawidem R. trwa od ośmiu miesięcy. Najpierw spotykali się potajemnie. Nastolatka, zamiast być w szkole, roznegliżowana bawiła się na imprezach w mieszkaniu rodziców mężczyzny. Demoralizowała się, paląc papierosy i pijąc alkohol.
W końcu Dawid R. dostał prokuratorskie zarzuty wykorzystywania seksualnego nieletniej, a także zakaz zbliżania się do niej, ale go nie przestrzegał.


W październiku Alicja zaginęła. Okazało się, że wyjechała właśnie z Dawidem R.


- Przez miesiąc nie wiedziałam, co się z nią dzieje. Nie mogłam się w ogóle uspokoić. Chodziłam cała w nerwach. Non stop patrzyłam w telefon, czy się w ogóle odezwie, czy da znak życia. Bałam się, że ten człowiek może wykorzystać seksualnie moją córkę. I dać jeszcze dalej, do burdelu – mówi Aleksandra Dłużniak.


Alicja w końcu się odnalazła.


- Jest w Niemczech. Policja znalazła ją w domku na wynajem z 33-letnim mężczyzną. Jego wypuścili, a Alicję wzięli. Córka jest bardzo załamana. Powiedziała, że się zabije, jak ona przy nim nie będzie – relacjonuje pani Aleksandra.


Choć 14-latka się odnalazła, to nikt nie chciał pomóc jej matce w odebraniu dziewczynki z Niemiec.
Kobieta jest nieporadna życiowo, ma ograniczone prawa rodzicielskie i żyje bardzo skromnie, wychowując jeszcze dwoje dzieci. Ta sytuacja zupełnie ją przerosła.


- Nie wiem od czego mam zacząć, żeby ją przywieźć do Polski. Boję się, że będzie mi uciekać – przyznaje matka 14-latki.


W trakcie naszej rozmowy do pani Aleksandry zadzwoniła córka.


- Mamo, proszę weź mnie już stąd. Proszę przyjedź jak najszybciej – płakała.


Pani Aleksandra nie wiedziała, co odpowiadać, słysząc tak dramatyczne prośby córki. Na co dzień kobiecie pomaga asystentka rodziny. Ma też kuratorkę sądową. Jak to możliwe, że instytucje, mające wspierać kobietę, pozostawiły ją samą sobie? Pojechaliśmy do sądu, licząc na to, że tym razem otrzyma pomoc.


- Dowiedziałam się, że nie mogą udzielić mi żadnych informacji. Mam iść do radcy prawnego albo adwokata – powiedziała kobieta, wychodząc z sądu.


Następnie pojechaliśmy z panią Aleksandrą na komendę. Kobieta deklarowała wcześniej w rozmowach z policją, że postara się zorganizować transport. Miała pomóc jej w tym siostra, ale ostatecznie odmówiła. Mimo że policja wiedziała o problemach w rodzinie, nie sprawdziła, czy matka da radę sama przywieźć bezpiecznie córkę z Niemiec.


Dopiero po naszej interwencji policja obiecała, że powiadomi sąd i pomoc społeczną, by pani Aleksandra dostała wsparcie. Kobieta twierdzi, że wcześniej funkcjonariusze mówili, że nie są od transportowania odnalezionych dzieci. Powstaje jednak pytanie, jak policja szukała zaginionej dziewczynki, skoro to chłopak najstarszej siostry Alicji zlokalizował miejsce pobytu nastolatki. I dzięki temu policja mogła ją zatrzymać.


- Znalazłem aplikację, która namierza urządzenia. Pierwszym ich przystankiem była Belgia, na autostradzie, potem zatrzymali się w Holandii i zostali tam trzy dni. Później pojechali do Niemiec. Udało mi się ustalić, że są w domku letniskowym na wynajem – opowiada Mariusz Mroczek, chłopak siostry Alicji.


- Spędzili tam dwa tygodnie, z tego, co wiem, zbierali puszki. Wiem, że w chwili zatrzymania córka była w szoku. Nie chciała się odnaleźć, nie chciała wracać do domu – mówi pani Aleksandra.
Dlaczego Dawid R. nie został zatrzymany?


W sądzie ruszył proces, w którym Dawid R. został oskarżony wykorzystanie o seksualne Alicji. Pierwsza rozprawa odbyła się bez udziału mężczyzny. Nie wiadomo, gdzie przebywa. W chwili odnalezienia dziewczynki był z nią, ale co zaskakujące, nie został wtedy zatrzymany.


- Mężczyzna nie miał statusu osoby poszukiwanej. Nie było też zgłoszone zaginięcie, więc mężczyzna nie został zatrzymany – tłumaczy asp. Anna Oczkiewicz z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.


Czy polska policja przekazała stronie niemieckiej informacje, że 33-latek dostał zarzuty dotyczące wykorzystywania małoletniej?


- Policja przekazała stronie niemieckiej wszystkie okoliczności, które towarzyszyły zaginięciu. Policja miała wiedzę, że może ona przebywać w towarzystwie osoby dorosłej – mówi asp. Anna Oczkiewicz.


- Dorosłej, która ma postawione zarzuty? - dopytywała reporterka.


- Czy tak to dokładnie było sformułowane, to tego nie wiem – przyznała asp. Oczkiewicz.
Matka Alicji obawia się, że będący cały czas na wolności, Dawid R. będzie próbował nawiązać kontakt z jej córką.


Po naszej wizycie służby zaczęły w końcu działać. W wyniku ustaleń pomiędzy stroną polską i niemiecką postanowiono, że Alicja przyleci samolotem. W jej bezpiecznym odbiorze pomagał matce pracownik socjalny.


W związku z niewydolnością wychowawczą obojga rodziców Alicji, sąd zdecydował, że w ramach instytucjonalnej pieczy zastępczej, musi ona trafić do placówki opiekuńczej.


- W ogóle żałuję, że tu przyjechałam. Wolałabym być z Dawidem. Obiecuje, że s… stamtąd – krzyczała 14-latka, kiedy kurator poinformował ją o tym, że trafi do ośrodka.


Niestety, wczoraj Alicja wykorzystała moment nieuwagi i uciekła z placówki, w której ją umieszczono. Nie można wykluczyć, że znowu przebywa w towarzystwie mężczyzny, z którym już wcześniej uciekała. Poszukiwania będą musiały ruszyć od nowa.