Uwaga!

odcinek 6786

Uwaga!

Jej piosenki podbijały listy przebojów nie tylko w Polsce, ale także w Szwecji, Włoszech czy nawet Libanie. Po przerwie wróciła na scenę i szykuje kolejną płytę. W Kulisach Sławy Margaret!

Wszystko zaczęło się od piosenki „Thank you very much”, dzięki któremu o Margaret usłyszał cały świat. Wydawała w wielkich światowych wytwórniach i śpiewała po angielsku. To zagwarantowało jej popularność nie tylko w Polsce, ale i za granicą.

- Ma drobne ciałko, ale co za siła duchowa w niej drzemie… – zachwyca się Kayah.

- Jest zwierzęciem scenicznym. Muzycznie turbozdolna – mówi Natalia Szroeder.

- Bardzo zazdrościłem Gosi takiego sukcesu. Bo to było boom, stało się, nagle każdy znał Margaret – dodaje Dawid Kwiatkowski.

Margaret świetnie śpiewała po angielsku i szybko została dostrzeżona.

- Jak ją pierwszy raz usłyszałam, to pomyślałam sobie, że to nie jest dziewczyna z Polski. Potem dowiedziałam się, że jednak jest. I poza Polską ma koncerty, nawet w tak egzotycznych miejscach jak Liban. I że jest tam na listach przebojów – mówi Kayah. I dodaje z przymrużeniem oka: - Oczywiście, naturalnie obudziła się we mnie chęć zemsty. To taki element zazdrości, bo każdy z nas marzy, żeby liznąć profesjonalnie świata.

Margaret, jak zaczęło być o niej głośno, miała około 20 lat.

- W tamtym momencie najtrudniejszy dla mnie był stres, połączony z młodzieńczą niepewnością. Teraz, wychodząc na scenę i mając w głowie to, co mam teraz, jest mi dużo łatwiej. Trudniej mnie złamać – mówi artystka.

Małgosia pochodzi z Ińska koło Szczecina. Muzyki uczyła się od dziecka w pobliskim Choszcznie, grając na saksofonie. Ostatecznie zwyciężyła jednak miłość do śpiewu.

- Miała doskonałe poczucie rytmu, wyczucie frazy, wrodzoną muzykalność. Nie trzeba było jej podpowiadać – chwali Grzegorz Konopczyński, nauczyciel saksofonu.

Przerwa

W pierwszych latach kariery Margaret skupiała się głównie na muzyce pop. To był przepis na sukces, ale nie na szczęście. W 2019 roku zszokowała swoich fanów wiadomością, że robi przerwę od show-biznesu. Potem publicznie przyznała się do depresji.

- Często byłam stawiana pod ścianą i uśmiechałam się do złej gry i chyba to było najważniejszym faktorem, przez który musiałam sobie zrobić przerwę. Myślę, że rok trwało przeprocesowanie się, odpoczęcie i też zatęsknienie za tym wszystkim, bo przecież ja kocham to robić. Myślę, że byłam przesycona i przebodźcowana – przyznaje Margaret.

- Bardzo zaimponowała mi tym, że kiedy będąc na szczycie, poczuła się niekomfortowo, to stać ją było na pójście za głosem serca – mówi Kayah.

Margaret wróciła odmieniona, rozszerzając swój styl muzyczny. Wciąż tworzy, koncertuje i wydaje, ale tylko na własnych zasadach. Produkuje także muzykę innych artystów w wytwórni, którą założyła z mężem.

- O jej rozmachu, sile i wyobraźni świadczy właśnie to, że założyła Gaję. Czuje się już na tyle mocna i doświadczona, że nie musi nikomu nic udowadniać – zwraca uwagę Kayah.

A jaka jest prywatnie?

- Gosia jest świetną żoną. Oczywiście świetną żoną dla mnie, bo jest na przykład niegotującą żoną, ale ja bardzo lubię gotować, więc z mojej perspektywy to żaden ubytek. A to, że jest dom zadbany, że mamy estetycznie, to jest oczywiście zasługa Gosi – mówi Piotr Kozieradzki, „KaCeZet”, mąż Margaret.

- Jest bardzo silną osobowością i bardzo trudno coś jej narzucić, ale ona się nie daje. Rozkwita, jeżeli ma dużo przestrzeni – dodaje Piotr Kozieradzki.

Margaret niedawno wydała dwa single zapowiadające jej nową płytę. Po przymusowej pandemicznej przerwie wraca też do ukochanych koncertów.

- Wiedziałam, że ona będzie jeszcze szaleć i będzie się dużo działo. Nie pomyliłam się i ona to robi. Bardzo za nią trzymam kciuki i widzę, jak się w tym spełnia. Jest w tym świetna, rewelacyjna, bardzo pomysłowa – mówi Natalia Szroeder.

- Mam takie przeświadczenie, że to, co robię teraz, jest połączeniem moich początków, tego, że kocham pop i chwytliwe melodie, z moim ciętym językiem, a z trzeciej strony nadal uwielbiam hip-hop. Dlaczego nie robić tego wszystkiego na raz? Wydaje mi się, że przyzwyczaiłam swoich słuchaczy, że oni wiedzą, że jestem taką świruską i że już chyba mi można – kwituje Margaret.