Uwaga!

odcinek 6683

Uwaga!

Co najmniej 14 dzieci straciło życie w ciągu pierwszych pięciu dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę – wynika z ostatnich informacji, które w wojennej rzeczywistości docierają do nas z opóźnieniem. - Nie mamy czasu na rozpacz, jesteśmy bardzo źli. Jeśli wróg tu przyjdzie, to będziemy nie tylko leczyć – podkreśla dyrektor kijowskiego szpitala.

Coraz więcej relacji z Ukrainy potwierdza, że w walkach ostrzeliwane są korytarze humanitarne, którymi z piekła wojny próbują wydostać się kobiety i dzieci.

Lekarze ze szpitala Ochmatdyt w Kijowie, ze względów strategicznych, nie podają szczegółowych informacji, o tym ilu mają pacjentów, a ile wolnych łóżek. Sytuacja staje się jednak coraz bardziej dramatyczna, bo chirurdzy wykonują coraz więcej skomplikowanych zabiegów. Codziennie operowane są dzieci.

- Dzisiaj trafił do nas chłopiec w wieku ok. 7-8 lat, który miał ranę szyi. Przywiozła go karetka z pomocą naszego wojska. To oni podczas ostrzału obronili samochód, w którym znajdował się chłopiec. Jest już po operacji, ale w bardzo ciężkim stanie, jest na oddziale intensywnej opieki medycznej – mówi Oleg Godik, chirurg dziecięcy

- Rodzina jechała przez centrum miasta samochodem i trafili pod obstrzał grupy dywersyjnej. Nie wiem, czy to było działanie celowe, czy zostali trafieni przez przypadek. Niestety, jego rodzice nie przeżyli tego ataku, do tego zginęło także drugie ich dziecko, a trzecie znajduje się w innym szpitalu – dodaje Serhij Czernyszuk, dyrektor Szpitala Ochmatdyt w Kijowie.

Takich przypadków jest coraz więcej.

- Wczoraj trafiło do nas jeszcze pięciu pacjentów - cała rodzina, która trafiła pod ostrzał. Dwoje dorosłych i troje dzieci. Niestety, jedno dziecko trafiło do nas już martwe, drugie jest w bardzo ciężkim, stabilnym stanie, walczymy o jego życie. U trzeciego dziecka, nie ma zagrożenia życia – opowiada Serhij Czernyszuk.

Jak doszło do tragedii?

- Ojciec zmarł, a matka ma obrażenia średnio ciężkie. Jest przytomna. Opowiadała, że chcieli uciec przed kolumną czołgów rosyjskiej armii i trafili pod ostrzał. Pracują z nią teraz psychologowie, wie, co stało się z jej dziećmi. Jak trafili do szpitala, byli w szoku, dziś pojawiają się emocje, w związku z tym, co się stało – opowiada Serhij Czernyszuk.

Mimo wielkiego stresu z powodu wojny, cały personel medyczny staje na wysokości zadania.

- Jest nam ciężko, dlatego, że zetknęliśmy się z tym po raz pierwszy. Przejmujemy się, bo nie mogliśmy nawet sobie wyobrazić, że mogłoby nam się coś takiego przydarzyć. Wspieramy się nawzajem, wiemy, że mamy obrońców i jesteśmy bezpieczni. Nagminnie przywożą nam krwawiące dziecko z ranami. To bardzo trudne – mówi Irena Lubawcewa, pielęgniarka.

 

***

Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie w Ukrainie?

O wojnie rozmawiają dziś wszyscy. Pytają o nią również dzieci. Jak rozmawiać z najmłodszymi o tym, co dzieje się dziś w Ukrainie?

To, że rodzice szukają informacji, o tym jak rozmawiać z dziećmi o wojnie w Ukrainie, widać w sieci. Dyskusję online na ten temat, zorganizowaną przez jedną z poradni psychologicznych, tyko jednego dnia obejrzało ponad 16 tysięcy osób.

- Rodzice nie mogą udawać, że nic się nie dzieje i rozmawiać na takie tematy, jakie były do tej pory. Niezależnie od tego, czy pyta nas dziecko trzyletnie, trzynastoletnie, czy siedemnastoletnie starajmy się nie przekazywać nieprawdziwych informacji – mówi psycholog Aleksandra Piotrowska. I zaznacza: - Rozmawiajmy i nie kłammy.

„Nie epatujmy wojną”

Dzieci rozmawiają o wojnie w Ukrainie w szkole i w domu.

- Nagle wszystko się mieli - koronawirus, inflacja, a teraz wojna w Ukrainie – mówi 13-letni Robert.

Dyrektor jednej z warszawskich podstawówek zbadał poziom lęku wśród swoich uczniów. Na razie jest nieznaczny, ale w najbliższym tygodniu badanie zostanie powtórzone. Niezależnie od tego nauczyciele w tej szkole będą przeprowadzić specjalne lekcje wychowawcze na temat konfliktów zbrojnych.

- Przygotowujemy również uczniów do tego, aby w przypadku pojawienia się takiej potrzeby, byli świadomi tego, że będziemy przyjmować również ich rówieśników z Ukrainy – mówi Tomasz Ziewiec, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 25 w Warszawie.

Jego zdaniem rodzice w domu nie powinni bez przerwy epatować wojną.

- Wojna jest i będzie w jakiś sposób na nas oddziaływała, ale nie możemy dopuścić do tego, żeby zdominowała życie rodzinne, żeby zdominowała nasze relacje. Dziecko musi czuć się bezpieczne – zaznacza Ziewiec.

„Przytulmy dziecko”

Pani Joanna, matka dwójki dzieci i redaktor naczelna pisma „Kosmos dla dziewczynek”, już od razu, w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, zamieściła na stronie internetowej poradnik dla rodziców.

- Trzeba uważać na obrazy, relacja wideo, czy jakieś bardzo drastyczne zdjęcia mogą uruchomić coś na co dziecko być może nie jest gotowe – mówi Joanna Czeczott. I dodaje: - Trzeba to udźwignąć emocjonalnie. Mówić; jestem przy tobie, jesteśmy bezpieczni, nie martw się, dzieją się bardzo trudne rzeczy, ale jestem przy tobie.

- To, co nas dobija, to własna bezradność. Choćby symboliczne działanie przynosi ulgę. Nawet drobne gesty, takie jak narysowanie flagi Ukrainy i przylepienie do okna, wydrukowanie plakatu o pokoju, zaniesienie do szkoły. Pomaga to usuwać dobijające nas poczucie bezradności i może przynieść ukojenie – dodaje Czeczott.

Ukojenie przynosi też pomaganie. Zbiórki rzeczy potrzebnych w Ukrainie trwają w wielu polskich miastach.