Uwaga!

odcinek 6350

Uwaga!

Firmy sprzedające na pokazach „cudowne” urządzenia wykorzystują pandemię. Uczestnikom prezentacji obiecują m.in. pulsoksymetry i rozmowy z lekarzami. Same spółki korzystają z milionowych dotacji w ramach tarczy antykryzysowej.

Panią Annę zaproszono telefonicznie do udziału w akcji „Zdrowe Mazowieckie”. Spotkanie oraz rozmowy z lekarzami mającymi udzielać porad zorganizowano w warszawskim Domu Technika.

- Powiedziano, że w ramach realizowanego przez miasto projektu „Zdrowe Mazowieckie” organizowane jest spotkanie kierowane przede wszystkim do seniorów. Spotkanie o tym, jak postępować w trakcie pandemii. Obecni mieli być lekarze różnych specjalności. No i powiedziano, że za uczestnictwo w spotkaniu będą rozdawane pulsoksymetry – opowiada starsza kobieta.

- Na miejscu oczywiście wystawiony był różnego rodzaju sprzęt, były rozłożone materace rehabilitacyjne, były też poduszki masujące, był wystawiony ozonator – dodaje pani Anna.

Podczas spotkania przeprowadzony miał być eksperyment.

- Zamoczono piersi kurczaka w wodzie, zaczęto to ozonować, po pewnym czasie woda zrobiła się żółtawo-brązowa, z ogromną pianą na wierzchu, sztywną, nieprzyjemnie pachnącą. No i to bardzo przekonało do tego, że to [ozonator – red.] jest cudowne urządzenie – relacjonuje pani Anna i dodaje: - Okazało się też, że nie było tam żadnego lekarza. Był pokaz, który robił wrażenie.

Pracownicy firmy zmanipulowali uczestników pokazu informacją o wysokich wygranych. Fałszywą akcję prozdrowotną, uwiarygodnili rzekomą współpracą z urzędem miasta. Ostatecznie, za wygrane towary pani Anna zapłaciła 5 tys. złotych. Drugie tyle miała oddać w ratach kredytu, na który namówiono ją na miejscu.

- Kupiłam urządzenie do ozonowania, które kosztowało 12,7 tys. zł. Wygrywając główną nagrodę, miałam możliwość zakupu tego urządzenia o 3 tys. zł taniej z uwagi na to, że te 3 tys. zł miało dofinansowywać miasto. Zrozumiałam, że chodzi o miasto Warszawa. Pani tam zadzwoniła. Powiedziała: „Tak, proszę o uruchomienie”. Podała moje dane. Usłyszałam: „Ma pani to szczęście, że miasto pani sfinansowało 3 tys. zł”. Były brawa, była radość, każdy się cieszył. Wszyscy oszołomieni, bo nie co dzień wygrywa się aż taki sprzęt, o którym się słyszy, że jest niemal genialny – relacjonuje kobieta.

Kiedy pani Anna zorientowała się, że ceny towarów zostały mocno zawyżone, postanowiła odstąpić od zawartej umowy.

Firma

Firma, organizująca spotkania w Warszawie, ma swoją siedzibę w Poznaniu. Jednak pod adresem siedziby spółki ujawnionym w rejestrze przedsiębiorców nie ma szyldu z jej nazwą. Trudno odnaleźć biuro. W sprawie odstąpienia od umowy przez panią Annę oraz w sprawie zwrotu pieniędzy, udaliśmy się więc do biura obsługi klienta, które znajduje się w Białymstoku.

Nikt z osób, które zastaliśmy w biurze nie chciał rozmawiać, przekazując nam, że nie ma do tego upoważnienia.

Kto jest wspólnikiem firmy organizującej spotkania oraz sprzedającą towary podczas prezentacji? Spółkę reprezentuje Iwona J., która współpracuje z dziewięcioma innymi powiązanymi podmiotami, prowadzącymi podobną działalność. Ich siedziby znajdują się w Białymstoku, Poznaniu, Łodzi oraz Gdyni. Internauci ostrzegają przed nimi. Nie szczędzą im określeń takich jak oszuści i naciągacze.

- Jak przyjechałam do domu, jak emocje trochę opadły, zaczęłam szukać w internecie, jak cenowo wygląda ten sprzęt, który kupiłam. Urządzenia tego typu, czyli generatory ozonu dla potrzeb domowych, znalazłam za 400-500 zł – wskazuje pani Anna.

Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów trafiają dziesiątki skarg. Nakładane kary nie są jednak uiszczane, a spółki mające kłopoty są zamykane. Po krótkim czasie na rynku pojawiają się nowe, pod inną nazwą. W przeszłości Iwona J. była powiązana aż z 24 spółkami, które zniknęły.

Właściciele spółek czują się bezkarni. Ignorują skargi konsumentów, nie płacą nakładanych kar, działają coraz odważniej. Kpią też z dziennikarzy nagłaśniających sprawy, jednocześnie stawiając się w roli poszkodowanych.

- Bardzo proszę o skierowanie wszelkich pytań mailem lub na infolinię – usłyszeliśmy od mężczyzny w biurze.

Korzystają z tarczy antykryzysowej

Śledztwa dotyczące nieetycznie działających spółek, które chętnie korzystają z dotacji tarczy antykryzysowej, są umarzane przez prokuraturę. Jak ustaliliśmy, dwóm spółkom, reprezentowanym przez Iwonę J., Polski Fundusz Rozwoju wypłacił blisko trzy miliony złotych.

- W sytuacji, w której taka firma nie otrzymałaby wsparcia, mamy wiele takich firm, które nie otrzymują wsparcia na tej zasadzie, później głośno podnoszą, że my im odmawiamy. Ufamy zewnętrznym instytucjom, które są do tego powołane, żeby nas informować – mówi Bartosz Marczuk z Państwowego Funduszu Rozwoju.

Prokuratura

Umarzanymi śledztwami oraz działalnością spółek zaczęła przyglądać się Prokuratura Krajowa. Czy uda się ukrócić proceder?

- Postanowienie Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce dotyczące prawomocnego umorzenia postępowania w sprawie dwóch podejrzanych Huberta B. i Iwony J. Prokuratura Krajowa uznała za przedwczesne – mówi Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej. I dodaje: - W postępowaniu przygotowawczym prokuratorzy przedstawili zarzuty Hubertowi B. i Iwonie J. popełnienia 247 oszustw. Oszustwa te polegały na wprowadzeniu w błąd pokrzywdzonych, co do zasad sprzedaży różnych sprzętów gospodarstwa domowego, sprzętu leczniczego czy rehabilitacyjnego, pokazywanego na pokazach organizowanych przez różne podmioty gospodarcze.

Do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Białymstoku wciąż zgłaszają się seniorzy, których wnioski o zwrot pieniędzy zostają odrzucane.

- Nie zawsze wygląda to w prosty sposób, nie zawsze firmy tego rodzaju uznają odstąpienia, staramy się takim konsumentom pomóc w drodze pozasądowego załatwiania takich sporów – mówi Leszek Mironiuk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Białymstoku.

Czy takie sprawy udaje się załatwić pomyślnie dla konsumentów?

- Tak, w większości osiągamy sukces – zapewnia Mironiuk.

- Wyszłam na osobę naiwną mimo swojego szanownego wieku. Dałam się po prostu nabić w butelkę – kwituje pani Anna.