Uwaga!

odcinek 6339

Uwaga!

Aktorka, wokalistka i tancerka. Jest najszczęśliwsza, gdy może łączyć pasje. - W musicalach czuję się najbardziej spełniona – przyznaje Barbara Kurdej-Szatan. W Kulisach Sławy zapraszamy do Opola, gdzie zaczęła się jej kariera.

- Baśka jest cudowna: inteligentna, żywiołowa. Nie znam wielu tak niezwykłych kobiet. To jest przyjemne, jak się ma obok siebie kogoś, kto jest po prostu dobrym człowiekiem – chwali Anna Mucha.

- To jest pierwsza osoba, którą znam, która nigdy nie ocenia innych i jest niesamowicie dobra dla wszystkich. Jak poprosisz ją o pomoc, to nie ważne, że nie jesteście blisko, ona i tak ci pomoże – opowiada Joanna Koroniewska.

Teatr

Barbarę Kurdej-Szatan odwiedziliśmy podczas prób do jednego z pierwszych spektakli po otwarciu teatrów dla publiczności.

- Basia posiada fantastyczne atrybuty zawodowej aktorki. Z nią nie ma żadnych problemów, ona nam nigdy nie zawaliła. Nie można o niej powiedzieć: „Rozpieszczona, bo gra w telewizji”. Ona wie, co jest ważne w teatrze: pokora i dyscyplina. Ma też ogromną pewność siebie, której nie można mylić z pychą. Miała to od początku i ja zawsze wiedziałem, że ta dziewczyna zrobi karierę – mówi Janusz Szydłowski, dyrektor krakowskiego teatru Variété.

- Promienna, uśmiechnięta, delikatna – ocenia Michał Żebrowski. I dodaje: - Podziwiam jej pracowitość i niezwykłą pogodę ducha, radość życia.

- W garderobie teatru zawsze czuję się najlepiej. Wiem, że jestem w miejscu, które jest ważne. W teatrze czuję, po co żyję – przyznaje Kurdej-Szatan.

Przepustką do show-biznesu był dla artystki udział w reklamie oraz występ w programie X-Factor, gdzie, wraz z zespołem Soul City, dotarła do finału.

Jednak to aktorstwo pozostaje jej największą pasją i sposobem na życie. Barbara Kurdej-Szatan została aktorką 12 lat temu. Skończyła aktorstwo ze specjalizacją wokalno-estradową. Podziwiać ją można głównie na deskach warszawskich i krakowskich teatrów.

- Bardzo się cieszę, że mogę łączyć swoje pasje: i teatr, i muzykę. W musicalach czuję się najbardziej spełniona. Żeby zrobić dobry musical, trzeba dobrze zatańczyć, zaśpiewać i zagrać, więc to jest naprawdę trudne – zdradza Barbara Kurdej-Szatan.

Artystyczne małżeństwo

11 lat temu, w teatrze, aktorka poznała swojego męża. Z Rafałem Szatanem zaręczyła się już po 5 miesiącach związku. Para doczekała się dwójki dzieci. Hania ma dziś 9 lat, a Henio 6 miesięcy.

- W Basi ujęła mnie spontaniczność i luz, który ma w sobie. Ma też bardzo dużo uroku, który wynika z tego, że jest taka otwarta i pozytywnie nastawiona do drugiego człowieka – mówi Rafał Szatan.

- Bardzo lubimy ze sobą pracować. Lubimy te momenty, kiedy możemy między sobą wymieniać uwagi – zdradza mąż aktorki.

- On jest po akademii muzycznej na specjalizacji wokalnej, ale jest też muzykiem, bo gra. A ja jestem po szkole teatralnej, ale też śpiewam od dziecka. Więc ja mu daję uwagi aktorskie, a on mi muzyczne. Uzupełniamy się – dodaje artystka.

Wychowana w Opolu

Rodzinnym miastem Barbary Kurdej-Szatan jest Opole.

- Jak miała 3-4 latka, to zauważyliśmy, że chodzi po domu i śpiewa piosenkę, którą przed chwilą usłyszała w radiu. Ona natychmiast ją śpiewała i do tego bardzo czysto – wspomina Eliza Kurdej, matka aktorki.

To właśnie w Opolu Barbara Kurdej-Szatan skończyła szkołę muzyczną I stopnia w klasie wiolonczeli. Zaczynała w dziecięcym chórze Legenda, a później wraz z przyjaciółmi współtworzyła zespół Opole Gospel Choir.

W amfiteatrze opolskim pierwszy raz występowała przed dużą publicznością.

- Ta scena jest dla mnie miejscem magicznym, pełnym wspomnień, historycznym, bardzo ważnym – opowiada artystka.

- Moja mama była dyrektorem miejskiego ośrodka kultury, pod który podlega ten amfiteatr. Dlatego mogłam przychodzić na wszystkie próby do festiwalu w Opolu i jako mała dziewczyna podpatrywałam artystów. Później sama zaczęłam występować, a na koniec poprowadziłam festiwal. To były naprawdę niezwykłe chwile – wspomina.

- My jesteśmy permanentnie dumni z naszych dzieci, choć trochę się już do tego przyzwyczailiśmy – mówią rodzice Barbary Kurdej-Szatan, pani Eliza i pan Janusz.

- Kiedyś zawsze szukałam pretekstu, żeby, niby przy okazji, powiedzieć, że jestem mamą Basi. Już mi przeszło, ale tak było – śmieje się pani Eliza.