Uwaga!

odcinek 6270

Uwaga!

„Mamo! Obudź się, wracaj do domu, powiedz coś”, mówiły dzieci nad łóżkiem pogrążonej w śpiączce pani Katarzyny. Droga do wybudzenia była ciężka, ale po wielkich trudach udało się. Kobieta ma nadzieję na rozpoczęcie życia od nowa, choć przed nią jeszcze wiele wyzwań.

Chcesz pomóc pani Katarzynie? TUTAJ znajdziesz szczegóły.

Do wypadku doszło ponad dwa lata temu. Pani Karolina była na pogrzebie starszej pani, którą czasem się opiekowała. Gdy wracała do domu, w jej auto uderzył inny samochód. 32-letnia wówczas matka dwójki dzieci, niezwykle pogodna i aktywna kobieta, zapadła w śpiączkę, jej stan był krytyczny.

Po sześciu tygodniach walki o życie w szpitalu, pani Katarzyna trafiła do Centrum Rehabilitacji i Opieki w Sawicach, na oddział dla dorosłych pacjentów w śpiączce.

Cały czas odwiedzały ją dzieci i najbliższa rodzina. Kobieta uwielbia słuchać muzyki, dlatego odwiedził ją m.in. akordeonista Marcin Wyrostek. Wówczas z jej oczu popłynęły łzy.

Wybudzenie

Następnie panią Katarzynę udało się umieścić w klinice Budzik dla dorosłych w Olsztynie. Tam po kilku miesiącach intensywnej rehabilitacji, wybudziła się.

- Cały czas obserwowałam powolne kroki wracania Kasi do nas. Zaczęły się ruchy językiem, wysyłanie buziaków, spoglądanie na obrazek, który pokazuje. Ale chyba najbardziej znaczącym dla mnie momentem było wypowiedzenie pierwszego słowa. 28 czerwca powiedziała: „mamo”, wówczas powtórzyła po mnie i wtedy wiedziałam, że już ją mamy i jesteśmy na dobrej drodze – wspomina Marta Polańska, siostra pani Katarzyny.

Proces wybudzania przebiegał jednak dość wolno.

- Ale Kasia w pewnym momencie nas zaskoczyła, bo pojawiło się to nagle. Zaczęła nas najpierw wodzić wzrokiem, a potem słuchać muzyki. Kontakt został odzyskany. Dużo było w tym pracy terapeutów i jej siostry – zauważa dr n. med. Łukasz Grabarczyk, neurochirurg z olsztyńskiej kliniki Budzik dla dorosłych.

Powrót do domu

Pani Katarzyna nareszcie trafiła do domu, do swoich dzieci, siostry i mamy. Potrzebuje stałej opieki. Co dwa tygodnie - dzięki darczyńcom - wyjeżdża na turnusy rehabilitacyjne do Bydgoszczy, robi coraz większe postępy.

- Kasia dużo lepiej siedzi, dużo lepiej kontroluje swój tułów i głowę, na tym nam wszystkim najbardziej zależy – mówi fizjoterapeuta Artur Lewandowski.

- Kasia zaskakuje mnie swoich dobrym nastawieniem, swoim poczuciem humoru, mimo ogromnych trudów i wysiłku wkładanego w codzienne bytowanie w ośrodkach rehabilitacyjnych – mówi neurologopeda Renata Głuszak-Kosiedowska. I dodaje: - Ona wie, że musi, robi to dla swoich dzieci i dla swoich marzeń o normalności i samodzielności.

- Staram się ją wspierać, jak tylko mogę i na ile pozwala mi praca i domowe obowiązki. Obiecałam jej, że pomogę też w wychowaniu jej dzieci, w momencie kiedy ona nie do końca może się tym zająć. Wożę ją do ośrodka w Bydgoszczy i odbieram stamtąd. Towarzyszę jej też w domu. Na razie wymaga 24-godzinnej opieki – przyznaje Marta Polańska.

Siostra pani Katarzyny ostatnio wzięła ślub.

- Mąż bardzo mnie wspiera we wszystkim. Jesteśmy w tym razem. Chcemy, by Kasia też uczestniczyła w naszym życiu. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze przez chwilę będziemy musieli jej pomagać, ale ciągle wierzymy, że to się zmieni i ona też obiecuje, że kiedyś mi się odwdzięczy – mówi pani Marta. I dodaje: - Dzieci odgrywają bardzo ważną rolę w życiu Kasi, tak naprawdę od początku są dla niej motywacją. Ona dla nich chce walczyć i iść do przodu i chce wrócić, bo jest ich mamą.

Dlatego wspólne święta Katarzyny z dziećmi są czymś wyjątkowym. Jeszcze podczas przygotowań do nich, niespodziewaną wizytę ponownie złożył Marcin Wyrostek.

- Minęły prawie dwa lata i jest z nią całkowicie inny kontakt. Przypominam sobie moment jak grałem, wtedy w ośrodku i popłynęły jej łzy. A dzisiaj się uśmiechała, było widać, że patrzyliśmy sobie w oczy, że ona to chłonie. Przeżywała kolędy, pamięta wszystkie teksty. Fajne jest, że ona ciągle idzie do przodu. To mega wzruszające – cieszy się Wyrostek.

Siostra pani Katarzyny mocno wierzy, że wszystko się ułoży.

- Cały czas staram się być pozytywna, oczywiście są trudne i smutne momenty, gdy patrzę na jej cierpienie, gdy widzę, że coś ją boli, gdy słyszę, że mówi do mnie, że chciałaby już chodzić i wyjść z dziećmi na spacer. Ale te momenty są tylko na chwileczkę, zaraz wracają te inne – kwituje Marta Polańska.

Chcesz pomóc pani Katarzynie? TUTAJ znajdziesz szczegóły>>

Zachęcamy także do odwiedzenia grupy z licytacjami na FB>>