Uwaga!

odcinek 6267

Uwaga!

Wracamy do historii pani Patrycji, która uciekła z dziećmi od partnera. Mężczyzna miał się znęcać psychicznie nad jej czteroletnim synem. Kobieta od kilku miesięcy jest w ośrodku interwencji kryzysowej. Czas jednak mija, a piętrzą się kolejne problemy. Czy system wystarczająco pomaga ofiarom przemocy?

Pani Patrycja jest matką trójki małych dzieci. W czasie pierwszej fali pandemii, jej niespełna 4-letni synek Kuba doświadczał przemocy psychicznej i fizycznej ze strony jej partnera.

Przypominamy reportaż >>>>

Nocna awantura

Podczas nocnej awantury, bojąc się o życie dziecka, pani Patrycja odważyła się wezwać policję, aby przerwać tortury psychiczne syna. Patrol nie zatrzymał mężczyzny, pozostawił ofiarę z oprawcą pod jednym dachem. Zdesperowana kobieta powiadomiła naszą redakcję. Po naszej interwencji, pani Patrycja wyprowadziła się z domu i bezpieczne schronienie znalazła w ośrodku interwencji kryzysowej.

- Czuję się tu trochę jak w internacie. Jestem u kogoś. Są reguły, których trzeba przestrzegać. To takie życie w zawieszeniu – opowiada Patrycja Dubas.

W takich ośrodkach, do jakiego trafiła pani Patrycja, ofiary mogą liczyć przede wszystkim na pomoc prawną i psychologiczną. Mogą tam mieszkać przez kilka miesięcy, potem muszą się usamodzielnić i znaleźć jakieś mieszkanie. Pani Patrycja z dziećmi jest w wyjątkowej sytuacji. W ośrodku mieszka już od dziewięciu miesięcy. Na początku 2021 roku powinna się wyprowadzić.

- Zwykle panie po kilku miesiącach usamodzielniają się. Albo podejmują decyzję o powrocie do rodziców, albo wynajmują mieszkanie. Jeśli sytuacja im na to nie pozwala i pozostaje czekanie na mieszkanie z zasobów gminy, to nasza jedyna pomoc może dotyczyć szukania miejsca w ośrodkach dla bezdomnych. Jednak nie mówię o schronisku, bo tam nie są kierowane kobiety z dziećmi – mówi Ewa Chrzan, koordynatorka Nadodrzańskiego Centrum Wsparcia.


- Kiedy powiedziano mi, że jestem w programie dla bezdomnych to poczułam się dziwnie. Jakoś się z tym oswoiłam, staram się o tym nie myśleć, bo to dołujące mimo wszystko – komentuje pani Patrycja.

Kuba

Kuba jest synem pani Patrycji z poprzedniego związku. Początkowo był akceptowany przez jej partnera, ale kiedy urodziły się ich wspólne dzieci, agresja wobec chłopca zaczęła narastać. Kuba panicznie bał się mówić i rozmawiać z partnerem matki.

- To dziś inne dziecko. Otwarte, pięknie mówiące. W pierwszych dniach, po opuszczeniu tamtego domu Kuba bardzo to przeżywał. Budził się w nocy, płakał, moczył się. Dzięki pomocy psychologa wyszedł z tego – podkreśla Patrycja Dubas.

Kiedy pani Patrycja opowiedziała o piekle, w jakim tkwiła z dziećmi, prokuratura postawiła byłemu partnerowi zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad Kubą. Mężczyzna został aresztowany. Kobieta uwierzyła, że śledztwo szybko i sprawnie się zakończy. Po trzech miesiącach były partner wyszedł na wolność i wrócił do swojego mieszkania, a byłej partnerce wysłał zaskakujące żądanie.

- Za czas pobytu mojego syna i mój w jego mieszkaniu wyliczył mi koszt, który mam mu zapłacić. On uważa, że wszystko to jest insynuacja. Mówi, że jest niewinny i właściwie nic się nie stało – opowiada.

Pani Patrycja wystąpiła z wnioskiem o ograniczenie władzy rodzicielskiej byłemu partnerowi, walczy również o alimenty. W tym momencie w ramach sądowego zabezpieczenia otrzymuje 400 zł na dziecko.

Brak pracy

Kolejną przeszkodą, jaką musi pokonać pani Patrycja jest brak zatrudnienia. Kobieta jest instruktorką fitness i trenerką gimnastyczek. Wierzyła, że od września wróci do trenowania. Niestety pandemia zamroziła jej branżę.

 

- Chcę iść do pracy, bo nie chcę być postrzegana, jako ta, która żyje z zasiłków. To upokarzające – zaznacza pani Patrycja. I dodaje: - Czekam na decyzję, co z mieszkaniem. Nie chodzi o to, żebym od razu dostała klucze. Chcę wiedzieć, jaki jest plan. Czy będę musiała czekać na lokum rok, dwa czy trzy lata. Jeśli się okaże, że mieszkanie będzie w dłuższej perspektywie, to muszę myśleć o wynajmie mieszkania, ale nie pracuje, bo jedno z dzieci nie dostało się do żłobka. Nie mam zarobku i koło się zamyka.

Kobieta znalazła się w sytuacji, w której ośrodek interwencji kryzysowej oraz MOPS nie mogą już nic więcej zaoferować. Pani Patrycja z pomocą przyjaciół zorganizowała internetową zbiórkę. Pieniądze mają być przeznaczone na remont i umeblowanie mieszkania socjalnego, o które wystąpiła kobieta. W tym roku komisja przyznająca takie lokale jeszcze się nie zebrała.

- Zgodnie z ustaleniami w pierwszym kwartale 2021 roku zrobimy wszystko, by wniosek pani Patrycji został rozpatrzony. Niestety jest prawdopodobieństwo, że to potrwa rok, a może i dłużej. Niestety tak to wygląda – komentuje Sebastian Lorenc, wiceprezydent Wrocławia.

- Miałam nadzieję, że pod koniec roku będę miała jakąkolwiek informacje na temat mieszkania, że będzie akt oskarżenia wobec mojego partnera oraz, że będę miała pracę. To było najważniejsze. Czuję niemoc, staram się, ale wszystko jest zależne od kogoś innego – kończy pani Patrycja.

Kilka dni temu kobieta dowiedziała się, że do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu partnerowi. Wiceprezydent Wrocławia zadeklarował chęć spotkania z panią Patrycją, a pracownicy ośrodka interwencji kryzysowej wyszli z propozycją przyznania jej na początku nowego roku mieszkania chronionego.