Uwaga!

odcinek 6038

Przez epidemię cierpią nie tylko ludzie, ale też zwierzęta. Schroniska, bez pieniędzy ze zbiórek i wsparcia wolontariuszy, znalazły się w fatalnej sytuacji.

Kryzys dosięgnął m.in. schronisko w Celestynowie.

- Natychmiast dostrzegliśmy, że więcej mamy rachunków niż środków na koncie. Jeden miesiąc mogliśmy jeszcze jakoś sobie radzić, ale mamy kolejne tygodnie zamkniętych szkół i przedszkoli, gdzie nie będzie już zbiórek… nie zdawaliśmy sobie sprawy, jaka to jest pomoc, dopóki jej nie zabrakło – przyznaje Łukasz Balcer ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Celestynowie.

- W pierwszej kolejności musieliśmy ograniczyć wydatki. Zwolniliśmy wieloletniego pracownika, bo nie byliśmy w stanie dalej funkcjonować – dodaje Balcer.

Praca w terenie

Inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami raz w miesiącu pomagają właścicielom czworonogów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej. Dostarczają karmę i leki.

Sprawdzają także sytuację zwierząt w gospodarstwach, w których wcześniej dochodziło do interwencji. Tam także potrzebne jest wsparcie.

Zobacz także: Poradnie lekarskie wznawiają planowe zabiegi

- Jeżdżąc tam, widzę, że nigdy nie ma karmy, czy czegoś dedykowanego zwierzętom. Na ogół psy jedzą resztki. Widzimy permanentny brak wody. Często psy są uwiązane na łańcuchach i nie są puszczane na ustawowe 12 godzin – mówi Katarzyna Frindt, inspektor TOZ. Sugeruje, że wynika to z braku edukacji i empatii.

- Tam nie ocenia się żywej istoty, jako żywej istoty. Na wsi pies często traktowany jest jak rzecz. Zwierzęta nie są leczone i często konają na podwórkach.

Adopcje

Z problemem utrzymania zwierząt spotykają się także osoby, które z dnia na dzień straciły pracę. Ich ciężka sytuacja życiowa odbija się na zwierzętach.

- Niestety widać biedę. Widziałam, jak pan miał zalane kocie chrupki mlekiem. Jedzą też psie puszki. Mówię o ludziach. Są różne domy i różne sytuacje. Tam, gdzie jest przemoc lub mega zaniedbania, odbieramy zwierzęta. Tych miejsc jest mnóstwo – przyznaje Frindt.

W czasie pandemii nie zniknął problem porzucania zwierząt.

Zobacz także: Powszechniejsze szczepienia przeciwko grypie mogą ułatwić diagnozowanie COVID-19

- Jak ludzie ruszyli do lasów, to zgłaszają nam miejsca, gdzie zwierzęta zostały wyrzucone – mówi Balcer.

- Cały czas apelujemy o adopcje. Potrzebujemy pomocy. Nawet jak ludzie wysyłają nam 5-10 zł, to w skali kraju robi się duża suma i jesteśmy w stanie utrzymać zwierzaki – dodaje.

Jak można szybko i skutecznie pomóc? Szczegóły na stronie internetowej schroniska w Celestynowie.

 

Więcej informacji na temat koronawirusa znajdziesz na stronie Zdrowie.tvn.pl >>>