Uwaga!

odcinek 5991

Uwaga!

Ojciec chciał, żeby został górnikiem, jednak on z miłości do kina, wbrew wszystkim, postawił na aktorstwo. Stworzył setki kreacji, w tym takie, które na zawsze wpisały się w historię kinematografii.

Gustlik w serialu „Czterej pancerni i pies”

Franciszek Pieczka urodził się na Śląsku, w malowniczej miejscowości Godów, nad rzeką Olzą.

- Nawet jeśli mieszkałbym w Warszawie jeszcze 50 lat to i tak umrę Ślązakiem. Jestem dumny z pochodzenia – wyznaje aktor.

Rodzice chcieli, żeby został górnikiem. Jednak od najmłodszych lat marzył o aktorstwie.

- Przez aktorstwo się spełniałem. To jest radość z możności przekazywania swoich spostrzeżeń na świat, na otaczającą rzeczywistość i zabarwiania nimi postaci, które się kreuje – opowiada Franciszek Pieczka.

Rola Gustlika w serialu „Czterej pancerni i pies” dała mu niezwykłą na tamten czas popularność.

- „Czterej pancerni i pies” to było szaleństwo. Odbywały się pielgrzymki na plan, gdzie oni kręcili. Ludzie wyczekiwali wiele godzin na autograf od jednego z nich – wspomina reżyser Jan Jakub Kolski.

- Pierwsze co przychodzi mi do głowy to: czapki z głów przed nim. Mówimy o jednym z najwybitniejszych, powojennych aktorów – dodaje Jan Nowicki.

Rola Gustlika to tylko niewielki ułamek z dorobku aktora. Franciszek Pieczka wcielił się w ponad dwieście ról filmowych i teatralnych. Jego kreacje podziwiały pokolenia Polaków. Zagrał m.in. św. Piotra w „Quo Vadis”, obłąkanego w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” czy nadwrażliwca w „Żywocie Mateusza”. Potrafił również zaskoczyć, jak wówczas, gdy wcielił się w Jańcia Wodnika, w filmie Jana Jakuba Kolskiego.

- Czy wyobrażacie sobie film polski i teatr bez Franciszka Pieczki? Jakże byłby on ubogi! – podkreśla Anna Seniuk.

Franciszek Pieczka: Jeszcze dużo przede mną!

W tym roku Franciszek Pieczka skończył 92 lata. Swoje urodziny świętował w gronie najbliższej rodziny w ośrodku Ojców Szensztackich w Józefowie.

- Cała przyszłość jeszcze przede mną. Jeśli fizyczność pozwoli, to jeszcze jakąś ciekawą rolę chciałbym zagrać – przyznaje aktor i dodaje: - W moim zawodzie można długo pracować. Najważniejsze jest, by w stawach nie zgrzytało za bardzo, bo mikrofony to wyłapią. Z tym, póki co, nie mam problemu. Stawy nie zgrzytają, a umysł jeszcze jasny.

Aktor dużo czasu poświęca teraz rodzinie.

- Dziadek przede wszystkim nauczył mnie tego, że trzeba podążać za tym, czego się pragnie, a nie tym, czego dla nas chcą inni. Gdyby dziadek słuchał swojego ojca, to byłby górnikiem, a nie wybitnym aktorem – mówi wnuczka Alicja Pieczka.

- Tata chodził do teatru czy na plan filmowy jak górnik na szychtę. Szedł, robił swoje, wykonywał to dobrze, najlepiej jak potrafił, po czym wracał do domu i tę aurę artysty zostawiał za drzwiami. Był normalnym człowiekiem – dodaje córka Ilona Rutkowska.

Aktor w pięknych słowach wypowiedział się o nieżyjącej już żonie.

- Moja żona nie żyje od 15 lat. Wiem, że wszystko, co osiągnąłem w aktorstwie, było dzięki niej. Może mnie jeszcze gdzieś tam słyszy? Była znakomitą kobietą. Gdybym miał żyć jeszcze raz, to chciałbym znów spotkać taką.

Franciszek Pieczka cały czas jest aktywny zawodowo. W słynnym słuchowisku „W Jezioranach” gra rolę Wojciaszka, przedstawiciela starszyzny rodu.

- Praca była i jest dla niego ważna, dała mu sławę, ale teraz to rodzina jest najważniejsza. To jej poświęca najwięcej czasu – podkreśla Dariusz Domański, publicysta, przyjaciel rodziny.

 

Specjalne podziękowania dla:

Elizy Pieczki i Piotra Pieczki

Dariusza Domańskiego, historyka teatru i autora książki o Franciszku Pieczce

O. Przemka Skąpskiego z Ośrodka Ojców Szensztackich w Józefowie pod Warszawą