Uwaga!

odcinek 5948

Uwaga!

Trzyletni Maciek został porzucony przez mamę tuż po urodzeniu. Chłopiec nie ma połowy serca, ale ma wielki dar zjednywania sobie ludzi. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i opiekunowie z placówki w Częstochowie, gdzie mieszka chłopczyk, marzą, by znaleźć dla niego nową rodzinę.

"Maciek nie wie, co to dom"

Maciuś mieszka w zakładzie pielęgnacyjno-opiekuńczym w Częstochowie.

- Od urodzenia codziennością dla Maćka są szpitale, zabiegi i ludzie w białych kitlach. To jego świat, on nie zna innego – mówi Magdalena Szymczyńska, prezes Zakładu Opiekuńczo-Pielęgnacyjnego dla Dzieci w Częstochowie.

Trzylatek ma liczne ciocie – pielęgniarki i opiekunki. Choć wszyscy w ośrodku starają się dać i Maćkowi, i innym dzieciom jak najwięcej ciepła, nie są w stanie zastąpić im prawdziwej rodziny.

- Maciek nie zna słów mama i tata. Zna tylko ciocia i wujek. Nauczyliśmy go, tak samo jak inne dzieci, żeby właśnie tak się do nas zwracał, bo ciocia to jakby ktoś z rodziny, ktoś bliższy – dodaje Krystyna Balwierz, opiekunka prawna Maćka.

Maciek nie jest zdrowym dzieckiem. Jego krótkie życie naznaczone jest licznymi dramatami.

- Maciek przeszedł cztery zabiegi operacyjne, kilka zabiegów interwencyjnych m.in. wszczepienia sztucznego stymulatora serca. Ma tyle nieprawidłowości w sercu, że mógłby obdzielić nimi kilkoro dzieci i wszystkie byłyby ciężko chore – wylicza dr n. med. Bogusław Mazurek, kardiolog z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Połowa serca

Chłopczyk urodził się z połową serca. To był prawdopodobnie powód pozostawienia go przez mamę. Jedna z kolejnych, niezwykle trudnych operacji, spowodowała u Maciusia wylew i lewa strona jego małego ciała pracuje gorzej.

- Oprócz problemów kardiologicznych, mamy też problem neurologiczny. Lewa strona ciała Maćka jest nieco słabsza od prawej. Pracujemy nad tym, by wrócić do symetrii. Patrząc na efekty pracy, wszyscy jesteśmy dobrej myśli, bo jego praca przynosi efekty – mówi Dobromir Rakowski, fizjoterapeuta.

Na tym samym oddziale, na którym przebywał Maciuś, jest teraz Kasja, 12-latka z podobną wadą serca.

- Nie mogę się przemęczać, ale nie czuję, żebym się różniła od innych dzieci. Trzeba starać się być między ludźmi – mówi Kasja.

- Ludzie myślą, że życie z chorym dzieckiem jest inne. Trzeba po prostu tym dzieciom więcej pokazać, pomóc więcej przeżyć, zobaczyć – dodaje pani Patrycja, mama Kasji.

Ewentualni rodzice, którzy zdecydują się na adopcję Maciusia, nie muszą mieć żadnych specjalnych umiejętności. Potrzebna jest miłość oraz czas.

- To wszystko nie brzmi wyjątkowo zachęcająco, ale musimy być szczerzy. Bardzo chcemy, żeby znaleźli się opiekunowie, którzy dadzą Maćkowi miłość i dom, ale winni jesteśmy im prawdziwą informację. Na pewno nie jest tak, że Maciej nie rokuje, ale to rokowanie jest bardzo ostrożne – zaznacza dr n. med. Bogusław Mazurek.

Maciuś jeszcze bardzo słabo mówi. Jednak psychicznie rozwija się normalnie.

- Wszyscy, którzy pracujemy z Maćkiem na co dzień, marzymy, żeby miał osobę, która go przytuli, kiedy płacze, utuli do snu i uśmiechnie do niego, kiedy obudzi się ze snu - kończy Magdalena Szymczyńska.

W sprawie adopcji małego Maciusia należy kontaktować się z Zakładem Opiekuńczo-Pielęgnacyjnym dla Dzieci w Częstochowie.

 

Zakład Pielęgnacyjno-opiekuńczy dla Dzieci

ul. Michałowskiego 30 b

tel. 034 372 12 97

ufnosc@poczta.fm

42-200 Częstochowa

tel. kom. 600 830 641