Uwaga!

odcinek 5933

Uwaga!

Mają blisko 100 lat i od roku czekają na to, by zamieszkać w domu pomocy społecznej. Poruszającą historię pani Haliny i jej męża Edwarda z Bartoszyc przedstawiliśmy dwa miesiące temu. Po naszej interwencji władze miasta zobowiązały się pomóc staruszkom. Jak wywiązały się z obietnicy?

97-letnia pani Halina i jej blisko 100-letni mąż – pan Edward mieszkają w Bartoszycach. Są schorowani i niedołężni. Od kilku lat opiekuje się nimi prawie 87-letnia pani Krystyna, siostra pani Haliny. Kobieta codziennie wstaje przed 5 i wiezie jedzenie małżeństwu.

- Czasami nie chce mi się wstać. Też mnie coś boli. Nieraz usiądę i płaczę - mówi.

Małżeństwo każdego dnia wyczekuje pani Krystyny.

- Jak ona nie przychodzi, to się denerwuję. Któregoś razu przewróciłem się, upadłem, musiałem doczołgać się do fotela w kuchni i dopiero tam wstałem. Drugi raz upadłem na podłogę, na wznak w kuchni. Tak jest często – przyznaje Edward Rzepecki.

Pani Krystynie w opiece nad siostrą i szwagrem pomaga syn. Ponad rok temu pan Ryszard poprosił MOPS o umieszczenie staruszków w domu pomocy społecznej, ale urzędnicy nie zgodzili się na to.

- Bardzo proszę przedłożyć pytania na piśmie - oświadczyła w pierwszej rozmowie z reporterem Stefania Michalik-Rosa z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bartoszycach.

Pan Edward jest zdruzgotany decyzją MOPS-u.

- Nie tylko bym chciał [trafić do DPS-u – red.], ale ja muszę. Muszę koniecznie znaleźć jakieś lokum. Błagam pana – wszystko róbcie, aby nas wzięli z domu. Wstyd mi, jako mężczyźnie, płakać na starość. Jak człowiek jest bez wyjścia, to, co mam robić> Targnąć się na życie? Ja już nie mogę wytrzymać.

„Ja się tą sprawą nie zajmuję”

Dwa miesiące temu pomoc staruszkom zadeklarował wiceburmistrz Bartoszyc Krzysztof Hećman.

- Uczynię wszystko, żeby tym ludziom pomóc – oświadczył wówczas.

Dziś mówi zupełnie inaczej.

- Ja tą sprawą się nie zajmuję. Według moich informacji, to sprawa z uwagi na wątpliwości oświadczeń woli jest w tej chwili w sądzie - mówi.

Wątpliwości związane z oświadczeniem woli, o których wspomniał burmistrz dotyczyły 97-letniej pani Haliny. Ze względu na stan zdrowia nie była w stanie zdecydować, czy chce zamieszkać w domu pomocy społecznej. Ten fakt był znany pracownikom MOPS-u od wielu miesięcy, jednak dopiero nasza interwencja zmusiła urzędników do działania.

- Jak Uwaga! wyjechała, otrzymałem kilka pism z MOPS-u m.in. że MOPS skierował wniosek do sądu o jej ubezwłasnowolnienie. Pojawiła się w mieszkaniu biegła sądowa w zakresie psychiatrii. Powiedziała, że ci państwo potrzebują stałej opieki. Jeżeli chodzi o Edwarda Rzepeckiego, to MOPS mógłby już podjąć decyzję o jego umieszczeniu w DPS, ale w związku z tym, że chodzi o małżeństwo, które przeżyło ze sobą 74 lata, to się wstrzymali – mówi Ryszard Wojcieski.