Uwaga!

odcinek 5907

Uwaga!

Trzy lata pieczołowitego remontu i miliony złotych włożone w wystrój i meble. Gala otwarcia ekskluzywnego klubu w centrum Warszawy miała ściągnąć gwiazdy z całego świata. Ale tuż przed nią wybuchł ogromny pożar. Czy do Warszawy powróciły gangsterskie metody pozbywania się konkurencji, znane z lat 90.?

W zabytkowej kamienicy Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego we wrześniu ubiegłego roku wybuchł pożar.

- Prędzej bym się wojny spodziewał niż tego, że ktoś nam budynek podpali – mówi Bogusław Siennicki, prezes Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego.

Jak się okazało było to podpalenie.

- Została wybita szyba i weszli do środka przez okno. Spieszyli się, bo to była bardzo szybka i sprawnie przeprowadzona akcja. Trwało to nie dłużej niż 4 minuty. Rozlali szybkopalną substancję, która wytwarza wysoką temperaturę. Musieli doskonale znać teren, wiedzieli, gdzie to rozlać – mówi Maciej Śliwiński z Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego.

Ekskluzywny klub

W lokalu trwał remont. Jak wynika z monitoringu, podpalaczy było trzech. Czwarty stał na czatach. Rozlali łatwopalną substancje we wszystkich pomieszczeniach na parterze.

- Klatka schodowa zadziałała jak komin, ogień poszedł do góry. Natomiast cała sadza rozeszła się na boki. Dlatego mamy dzisiaj takie, a nie inne straty – mówi Śliwiński.

W kamienicy powstawał wyjątkowy klub. Za 10 dni miało się tu odbyć huczne trzydniowe otwarcie, na które organizatorzy zaprosili celebrytów ze świata mody.

- Miał tu się otworzyć jeden z najekskluzywniejszych i najlepszych klubów w Polsce. Na trzech piętrach miała działać restauracja, klub i butik. Miały się odbywać wydarzenia modowo-kulturalne. Gruba inwestycja – mówi Śliwiński.

- Mieliśmy zakontraktowanych artystów, DJ-ów, muzyków, tancerzy. Opłacone przeloty, zabukowane hotele. Gwiazdy z całego świata – dodaje Śliwiński.

Inwestycja miała kosztować ponad 10 mln zł.

- W jednej z sal cały sufit był w złocie, były specjalne płytki. Wyglądało to naprawdę pięknie. To były trzy lata ciężkiej pracy i kupa wydanych pieniędzy – mówi Śliwiński.

- Ludzie z całego świata dzwonią do nas, pytają, jak to się stało. Są zaskoczeni i zażenowani, że coś takiego dzieje się w XXI wieku w europejskiej stolicy – mówi Siennicki.

„Wyeliminowanie konkurencji”

Od lat 90. nie było w Warszawie takiej sprawy, w której dochodzi do bandyckiego napadu na ekskluzywny klub. Dlatego śledztwo przejęli policjanci z elitarnego Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. To oni mają najlepiej rozpracowany warszawski świat przestępczy.

- Od początku byliśmy ukierunkowani, że jest to podpalenie, które miało służyć wyeliminowaniu konkurencji. Żeby nie dopuścić do otwarcia nowego lokalu – mówi jeden z funkcjonariuszy.

Już po dwóch miesiącach od podpalenia udało się zatrzymać sprawców. Jak się okazało, należeli do zorganizowanej grupy przestępczej, którą dowodził znany warszawski gangster Krzysztof U. pseudonim „Fama”.

- Tak naprawdę od momentu, kiedy „Fama” wyszedł z więzienia, bodajże w marcu, zaczął organizować ekipę. Wiedzieliśmy, że grupa dokonuje metodą „na policjanta” różnych napadów. Wyposażeni byli w broń palną, elementy umundurowania policyjnego. Udało nam się ustalić, że grupa „Famy” przyjęła zlecenie na podpalenie tego klubu od innych osób – mówi jeden z policjantów.

41-letni Krzysztof U. pseudonim „Fama” to gangster, który przesiedział już 20 lat w polskich więzieniach. Zaczynał jako przestępca działający w gangu pruszkowskim, był żołnierzem, czyli wykonywał najbardziej brutalne zlecenia. Wymuszał haracze, uczestniczył w napadach i pobiciach.

Dotarliśmy do policjanta, który 10 lat temu zatrzymywał „Famę”.