Uwaga!

odcinek 5894

Uwaga!

Skromny, wyluzowany kucharz z Kielc podbił serca widzów i podniebienia jurorów programu MasterChef. Grzegorz Zawierucha do tej pory prowadził firmę budowlano-remontową, teraz w sklepach można kupić jego książkę kucharską. - Przed nim jest jeszcze tysiąc szczytów takich jak MasterChef. Wiem, że da radę, bo ma mocny kręgosłup i dobre wychowanie – mówi jego brat, aktor Rafał Zawierucha.

Jurorzy programu MasterChef pozostają oczarowani Grzegorzem Zawieruchą.

- Bardzo niewiele jest osób tak szczerych, tak autentycznych, prawdziwych jak Grzegorz. Niewiele osób ma tak nieprawdopodobną intuicję i talent (…) To jest pierwszy MasterChef, który od początku do końca nie grał, nie bał się, nie denerwował. Jego zwycięstwo nie było ponad wszystko. Wygrał, bo jest cudowny. Można powiedzieć, że to geniusz smaku – mówi Magda Gessler.

- Pamiętam, jak Grzegorz wszedł do studia, myśmy spojrzeli po sobie i wiedzieliśmy, że w tym człowieku jest coś wyjątkowego – wspomina Anna Starmach.

- Zaczynał jak taki bezpieczny samochód wyścigowy: powoli, powoli i gazował aż do tego ostatecznego sprintu, kiedy wygrał program. To jest w jego osobowości. Grzegorz jest skromny, spokojny i zbudował to wszystko krok po kroku – ocenia Michel Mauran.

Sam Zawierucha śmieje się, że podczas rywalizacji w programie MasterChef miał strategię.

- Dobra zabawa. Przede wszystkim – zdradza.

Dzieciństwo Grzegorza Zawieruchy

Zawierucha od kilku lat mieszka z żoną i 8-letnim synem w Warszawie. Prowadzi firmę budowlano-remontową.

- Kranik przykręcić, żaróweczkę wymienić… Numer telefonu zostawię po programie – żartował podczas nagrywania MasterChefa.

Urodził się jednak w Kielcach. Jego rodzice dość szybko odkryli w nim talent muzyczny. W wieku czterech lat grał już na akordeonie i pianinie, ostatecznie skończył jednak szkołę muzyczną grając na wiolonczeli.

Gotowanie towarzyszyło mu już od dziecka. Kiedy rodzice pracowali, to właśnie on troszczył się o obiad dla siebie i trójki rodzeństwa. Grzegorz ma dwie starsze siostry i młodszego brata, znanego aktora Rafała Zawieruchę.

- Naszym ulubionym sposobem na jedzenie spaghetti było jedzenie… prosto ze stołu. Wywalaliśmy makaron na środek, polewaliśmy sosem, mieszaliśmy wszystko i później przygarnialiśmy do siebie – wspomina Grzegorz.

- Nam się nie chciało po prostu myć garów, więc doszliśmy do ładu, że nie będziemy używać talerzy (…) Później tylko mama wracała do domu i się dziwiła skąd takie czerwone plamy na ceracie – śmieje się Rafał Zawierucha.

Spaghetti z sosem z torebki to nie jedyne danie, które Grzegorz serwował rodzeństwu.

- Takie najszybsze danie to były frytki. Obieraliśmy ziemniaki kilogramami, kroiliśmy, a później smażenie. To był długotrwały proces, żeby to przygotować, około czterech godzin, ale potrafiliśmy się w dziesięć osób najeść tylko frytkami. Bardzo miło to wspominam – mówi Grzegorz.

Rodzina Zawieruchów jest wyjątkowo liczna. W sumie w ich domu wychowało się ponad dwadzieścioro dzieci. To dlatego, że rodzice Grzegorza od lat prowadzą rodzinny dom dziecka.

- Kiedy już córki dorosły, już prawie wychodziły z domu, zaczęliśmy się zastanawiać. Mamy duży dom, co dalej z nim robić, kiedy będzie pusty? Zaświtała nam taka myśl: rodzinny dom dziecka – opowiada matka Grzegorza, Anna Zawierucha.