18-letni Dominik i Weronika, 19-letni Wojtek, 17-letni Jakub oraz 18-letnia Kornelia – wszyscy zginęli w wypadku na drodze z Ciborza. Samochód, którym jechali wypadł z drogi, uderzył w betonowy element mostu, po czym wpadł do rozlewiska rzeki.
Wieczór z przyjaciółmi
Auto, w którym zginęli nastolatkowie prowadziła 19-letnia Weronika. Dziewczyna miała prawo jazdy od dwóch miesięcy. Samochód pożyczyła od swojego chłopaka.
- Nie mam żalu do Weroniki, że jechała zbyt szybko. Natomiast czuję żal, że droga nie była przygotowana. Gdyby były tam barierki, być może mieliby szanse na przeżycie – mówi Kamil Nowaczyk, brat jednej z ofiar wypadku.
W miejscu, w którym doszło do wypadku nie było barier ochronnych. Okoliczności tragedii bada prokuratura.
- Byłem na miejscu wypadku o 6:25. Widziałem jak byli wyciągani i reanimowani przez policjantów i strażaków. Nie widziałem twarzy, bo mieli maski reanimacyjne, ale brata poznałem po kurtce. Dzień wcześniej byliśmy w Zielonej Górze i ją kupował. Także kupił sobie kurtkę na śmierć – opowiada Jordan Walkowiak, brat ofiary.
Trzech chłopaków, którzy zginęli w wypadku przyjaźniło się ze sobą. Mieszkali w sąsiadujących blokach. Brat 17-letniego Jakuba próbował odtworzyć noc wypadku, by ustalić, kiedy nastolatkowie mogli wpaść do jeziora.
- Moja mama dzwoniła o godz. 3 i jeszcze był sygnał w jego telefonie, o godz. 3:20 zasięgu już nie było. Mama jest na skraju wytrzymałości, bierze leki, chce być sama, ale nie może być sama. To był jej najmłodszy syn, oczko w głowie – wyznaje Adrian Gwoździński i dodaje: Wcześniej straciliśmy już dwóch braci. Jeden z nich zginął w wypadku samochodowym kilka lat temu. To będzie pogrzeb trzeciego syna naszej mamy.