Uwaga!

odcinek 5865

Uwaga!

Aquafilling miał być bezpieczną i skuteczną alternatywą operacji wszczepienia implantów piersi. Tymczasem w szpitalach w całej Polsce trwa walka o zdrowie i życie pacjentek, które uwierzyły w działanie tego preparatu.

Oferta powiększania piersi metodą Aquafillingu pojawiła się na polskim rynku medycyny estetycznej w 2013 roku. Trwający około godziny zabieg kosztował 11-20 tysięcy złotych. Polegał na wstrzyknięciu w ciało żelu modelującego.

Bezinwazyjny i skuteczny zabieg?

Lekarze zapewniali, że zabieg jest mało inwazyjny. Efekty miały utrzymać się nawet pięć lat.

- Od zawsze marzyłam o tym, żeby moje ciało wyglądało bardziej kobieco. W internecie znalazłam reklamy tego produktu. Wczytywałam się, szukałam więcej informacji. Wszystkie były bardzo pozytywne. To skłoniło mnie do tej metody, bo bałam się typowej operacji i powikłań z nią związanych - opowiada pani Sabina.

Zabiegi podawania żelu wykonywało kilkudziesięciu lekarzy w Polsce. W zdecydowanej większości nie mieli specjalizacji w chirurgii plastycznej. Szkolenie w podawaniu żelu Aquafilling trwało zaledwie jeden dzień i obejmowało samodzielne wstrzyknięcie preparatu w jedną pierś.

- Dopytywałam lekarza o wszystkie możliwe skutki uboczne, ale niestety zostałam okłamana – opowiada Katarzyna Kaczmarek, jedna z poszkodowanych.

Piersi po zabiegu wyglądały, tak jak obiecywano bardzo krótko, czasem zaledwie kilka dni.

- Po zabiegu wstrzyknięcia żelu bardzo bolały mnie piersi. Bólowi towarzyszyło uczucie gorąca, jakby wrzątek mi ktoś przelewał przez plecy i klatkę piersiową – opowiada pani Anna.

Pacjentki z silnymi bólami, stanami zapalnymi i ranami, przez które wyciekał preparat, ponownie trafiały do lekarzy, którzy wstrzykiwali im preparat. Nie mieli oni jednak, ani wystarczającej wiedzy, ani umiejętności, do skutecznego przeprowadzenia zabiegu naprawczego.

- Pani doktor powiedziała, że to drobiazg. Że trzeba piersi nakłuć, wycisnąć i będzie w porządku. Takich zabiegów przeszłam kilkanaście. Za każdym razem był to ogromny ból i cierpienie. Najpierw kilka nakłuć znieczulających, a potem wyciskanie. To wyglądało jak wyciskanie cytryny, z całej siły próby wypychania tego żelu przez otwory – opowiada pani Sabina.

Dochodziło również do deformacji oraz przemieszczania się żelu, podskórnie z piersi w inne części ciała.

- Ten preparat nie ma szans na utrzymanie kształtu i ma silne predyspozycje do tego, że będzie migrował w inne rejony ciała. Na pewno nie będzie utrzymywał kształtu jak implant – komentuje dr Mateusz Zachara, chirurg plastyk.