Mieszkaniec Sycowa na osiedlowym parkingu zorganizował ogromne wysypisko śmieci. Od trzech lat tony odpadów zalegają pod oknami jego sąsiadów. Władze spółdzielni, urzędnicy i służby nie potrafiły zmusić właściciela nielegalnego składowiska do sprzątnięcia terenu.
Jarosław T., 44-letni bezrobotny z Sycowa, od kilku lat zbiera śmieci i gromadzi je pod blokiem. Sąsiedzi wielokrotnie prosili mężczyznę o wywiezienie odpadów. Bez skutku.
- Nie wiem, czy to jest jego pasja, czy choroba. Zbiera to od trzech lat. Tu jest wszystko, od metali po kartony i dywany – mówi Marta Andrzejczak.
- Do tego przywozi zepsute jedzenie psom i kotom. Latem lata tyle much, że musimy zamykać okna, bo nie da rady wytrzymać – mówi Jadwiga Graf.
Mężczyzna codziennie jeździ na rowerze po okolicy i zbiera śmieci. Traktuje je jak cenne przedmioty, monitoruje też składowisko za pomocą zamontowanych na balkonie kamer.
- Patrzę, kto przychodzi, widzę, kto jest złodziejem – tłumaczy.
Z uwag mieszkańców pobliskiego bloku nic sobie nie robi.
- Mnie tam sąsiedzi nie interesują. Ja się z nimi nie dogaduję i nie będę dogadywał – stwierdza.