Uwaga!

odcinek 5848

Uwaga!

Pan Marek zmieniał pas, kiedy inny kierowca zajechał mu drogę. - Jak zobaczyłem, że robi takie głupoty, to chciałem go zatrzymać i zwyczajnie z nim porozmawiać - opowiada. Za próbę odwetu spotkały go niespodziewane konsekwencje. Został skazany na bezwzględne więzienie za chuligaństwo drogowe.

Błahe zdarzenie, silne emocje

Marek Szelka kilka tygodni temu miał zgłosić się do więzienia. Sąd skazał go na miesiąc bezwzględnego więzienia i 40 godzin prac społecznych za zniszczenie samochodu innego kierowcy, pana Pawła. Zaczęło się od zajechania drogi.

Dwa samochody poruszały się trzypasmową jezdnią. Auto pana Marka znajdowało się na prawym pasie, samochód pana Pawła na lewym. W tym samym momencie obydwaj kierowcy chcieli zająć środkowy pas. Omal nie doszło do kolizji. Ostatecznie to auto pana Pawła znalazło się na środku, zmuszając pana Marka do powrotu na prawo. Przepisy złamał pan Paweł.

- Nie doszło do kontaktu fizycznego, nie doszło do uszkodzeń samochodów, natomiast tamten pan zareagował nadpobudliwie (…) Wydawało mi się, że na tym sprawa się zakończy – opowiada pan Paweł.

Niedługo potem kierowcy znowu się spotkali. Obaj jechali już środkowym pasem.

- Nagle zobaczyłem, że z prawej strony wyprzedza mnie samochód. Jechał pasem wydzielonym z ruchu – relacjonuje poszkodowany.

- Chciałem przyhamować kierowcę i odpłacić mu pięknym za nadobne. To miał być odwet. Jak zobaczyłem, że robi takie głupoty, to chciałem go zatrzymać i zwyczajnie z nim porozmawiać – broni się pan Marek.

„Byłem przerażony. Nie wiedziałem, do czego są zdolni”

Emocje wzięły jednak górę nad zdrowym rozsądkiem. Rozpoczął się pościg. Kierowcy pędzili ulicami Siemianowic Śląskich nie zważając na przepisy. Pan Paweł omal nie potrącił przechodniów na przejściu dla pieszych.

- Miałem świadomość, że jak się zatrzymam, to mnie dopadną i nie wiadomo, co mi zrobić. Rozbiją szybę, wyciągną z samochodu, ciężko pobiją. Nie wiedziałem, do czego są zdolni – tłumaczy kierowca.

Pan Paweł twierdzi, że podczas pościgu pasażer pana Marka wychylił się przez okno samochodu i rzucił czymś ciężkim w jego pojazd.

- Czym miałby rzucać z samochodu osobowego? Nie mam w aucie żadnego ciężkiego przedmiotu, którym można byłoby rzucać – broni się oskarżony.

Dodaje, że jego pasażer nie otwierał nawet okna.