Uwaga!

odcinek 5820

Uwaga!

Wypraszany, zatrzymywany, a nawet aresztowany. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „pijany wójt”, by wyskoczyły dziesiątki, a może setki artykułów na jego temat. Jednak mieszkańcom Żelazkowa to nie przeszkadza. – Ludzie wierzą w wójta jak w pana Boga – słyszymy w gminie.

- U nas jest kult jednostki. Większość ludzi poszłaby za wójtem w ogień – mówią mieszkańcy Żelazkowa.

W 9 tysięcznej gminie od lat najważniejszą osobą jest 60-letni Sylwiusz Jakubowski. W PRL-u był naczelnikiem, później dwukrotnie wójtem. Na czym polega jego fenomen?

- Jako wójt jest dobrym gospodarzem. Robi dużo dla gminy. Odbudował salę, robi drogi i wszystko, co może – przekonują mieszkańcy gminy.

- Za Nowaka [poprzedniego wójta – red.] się czekało. Trzeba było wpisać godzinę, na którą się przyjdzie, a do pana Jakubowskiego wchodzi się i załatwia sprawę od ręki – słyszymy od jednego z mieszkańców Żelazkowa.

„Swój chłop”

Wójt startował w wyborach z hasłem „Swój chłop”.

- Dlatego wyborcy mnie lubią, bo jestem swój chłop. Jestem normalny. Nigdy nie wywyższałem się. Nie nosze wyżej tyłka od głowy – przekonuje Sylwiusz Jakubowski.

- Ludzie do niego przychodzą, stawiają załącznik i wszystko jest załatwione od ręki. Co można przynieść alkoholikowi? Najbardziej lubi żołądkową miętową – wskazuje były radny gminy Żelazków.

Dla części mieszkańców napicie się z wójtem jest powodem do chluby.

- Jest taka mentalność. Każdy za punkt honoru stawiał, żeby się napić z wójtem. Wódka była na porządku dziennym. Mogę to zrozumieć, bo dla tych ludzi była to okazja do wypicia, spotkania się wójtem – mówi Bogdan Muszyński, były zastępca wójta.

- Piłem z wójtem na weselu mojej bratanicy, ale moją żonę po nodze klepał, do dzisiaj ją boli – śmieje się jeden z mieszkańców.

W powszechnej opinii wójt „bardzo” lubi kobiety.

- A który chłop nie jest myśliwym? Wszyscy tu polują na kobiety – słyszymy od jednego z mieszkańców.

- Podchodził obmacywał, całował. Nawet potrafił w usta całować – mówi była pracownica urzędu gminy.

Wójt miał też składać propozycje urzędniczkom.

- Mówił, że jeśli chce pracować, to mam go słuchać i iść z nim do łóżka. On się nie obawia, czy ktoś ma męża, czy nie, idzie na całego. Klepnie po d…, trzeba go słuchać i koniec. Potrafi tak robić w godzinach pracy – mówi była pracownica urzędu gminy.

- Mówi konkretnie, czego chce od danej kobiety. Miałam taką propozycję. Nie chce tego powtarzać, bo dla mnie upokarzające jest to, że to miało miejsce – mówi Agnieszka Dumańska, była kierownik Gminnego Ośrodka Kultury.