Walczy ze śmiertelnym wrogiem. Ma siłę, odwagę, ale nie może liczyć na pomoc, jaką dostają inne europejskie kobiety w jej sytuacji. Dziennikarka i ekspert mody Anna Puślecka, cierpi na zaawansowany nowotwór.
Anna Puślecka jest dziennikarką. Nazywana jest szarą eminencją w świecie polskiej mody. Dziś pojawia się w mediach głównie z powodu raka piersi.
- Pracuje w mediach od 23 lat. I to nie jest tak, że nagle chora osoba rzuciła post do sieci i stała się onkocelebrytką – mówi Puślecka.
Puślecka, choć nie było to, dla niej łatwe, pojawiała się w mediach z łysą głową.
- Wprost mi tego nie powiedziała. Mogę się tylko domyślać po jej zachowaniu i reakcjach i myślę, że dużo ją to kosztowało. Jest tabu bycia chorym w Polsce. Ona na początku bała się o tym mówić – mówi Mateusz Puślecki, brat Anny.
Brakujące leki
Puślecka odważyła się głośno mówić o chorobie, zanim dowiedziała się, że potrzebuje 12 tysięcy złotych miesięcznie na lek, który jest niedostępny dla chorych w Polsce.
- Okazuje się, że na 93 leki, które zostały zarejestrowane w ciągu ostatnich 15 lat w Unii Europejskiej, 44 leki są niedostępne dla polskich pacjentów. Tylko 15 leków jest dostępnych zgodnie z międzynarodowym standardem – mówi Agata Polińska z Fundacji Onkologicznej „Alivia”.
O innych lekach trudno się nawet oficjalnie dowiedzieć.
- Pani doktor w Warszawie wręczyła mi malutką karteczkę z nazwami trzech leków, które mogę włączyć do leczenie oprócz hormonoterapii, którą dostane. I poinformowano mnie o cenie tych leków. Nie chciało mi się wierzyć. Natychmiast zaczęłam działać, dzwonić – mówi Puślecka.
Codziennie pięćdziesiąt Polek słyszy diagnozę: rak piersi. Lekarze dwoją się i troją, lecząc tym, co finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia.
- W Polsce, na ile nas stać prowadzimy bardzo dobre leczenie onkologiczne – mówi Jolanta Łuniewska–Bury z Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii w Łodzi.