Uwaga!

odcinek 5787

Uwaga!

Dzięki liberalnym przepisom Polska dla wielu krajów Europy Zachodniej stała się tanim i wygodnym wysypiskiem odpadów. Eksperci są zgodni, że stworzony u nas system utylizacji śmieci jest fikcją.

Przestępczy mechanizm

Jeszcze w ubiegłym roku polskie przepisy dotyczące odpadów były wyjątkowo liberalne. Każdy, nawet najmniejszy zarejestrowany zakład dostawał zezwolenia na przerabianie gigantycznych ilości odpadów.

- Instalacji [zakładów przetwórstwa odpadów – red.] z prawdziwego zdarzenia w Polsce jest niewiele. Cały ten system to fikcja, a w tworzeniu fikcji jesteśmy mistrzami. Wygodnie jest w nią wierzyć, bo wszyscy na tym zarabiają, a nam zostaje problem z górami odpadów – komentuje Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej.

Każdy, kto wynajął ogrodzony plac mógł otrzymać pozwolenie na zbieranie i magazynowanie śmieci. W Sarbii (woj. wielkopolskie) zgody wydano bezdomnemu, którego ubrano w garnitur i założono na niego dwie firmy. Jedną w Berlinie, drugą w Poznaniu.

- Wydając zgodę nikt nie sprawdził, że to jednoosobowa działalność gospodarcza. Kto z nas, mając jednoosobową firmę jest w stanie zapłacić za taki transport odpadów? Nikogo to nie zainteresowało? Pytaliśmy urzędników. Powiedzieli, że papiery się zgadzały – mówi Helena Przychodniak, mieszkanka Sarbii.

Mechanizm przestępstwa jest prosty. Do Polski z Niemiec w celu recyklingu wysyłano odpady. W opisywanym przez nas przypadku pochodziły z dwóch firm. Teoretycznie miały trafić do zakładu recyklingowego pod Oświęcimiem. W rzeczywistości wywożono je do tzw. tymczasowych magazynów odpadów. W niektórych, tak jak w Sarbii zalegają do dzisiaj.

- Po dwóch miesiącach udało nam się wyegzekwować to, że kolejne śmieci nie zostały do nas zwiezione. Ale to koniec historii, nic dalej się z tymi odpadami nie dzieje. Wychodzi na to, że nikt nic nie może – dodaje pani Helena.

- Te nieczystości przesiąkają z wodami opadowymi, dostają się do wód gruntowych, z których czerpiemy tutaj wodę pitną dla wiosek. W ubiegłym roku pojawiły się różne dziwne robactwa – mówi Damian Wylegała.

Policja i prokuratura postawiły już w tej sprawie zarzuty. 11 osób podejrzanych jest o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Według śledczych w ciągu zaledwie trzech miesięcy grupa zarobiła ponad milion złotych na sprowadzaniu do Polski zakazanych odpadów komunalnych. W rzeczywistości zyski były jeszcze większe. Jak wynika z protokołów kontroli inspekcji środowiskowej do naszego kraju tylko ta jedna firma sprowadziła 500 ciężarówek z odpadami z Niemiec.

- Realne możliwości recyklingu w tej firmie to jedna ciężarówka tygodniowo. Oczywiście przy założeniu, że te odpady by tam dotarły, bo wyniki śledztwa pokazują, że nie docierały tam – mówi Marcin Michałowski z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.