Głośne imprezy oraz zakłócanie ciszy nocnej, doprowadziło do eskalacji konfliktu sąsiedzkiego, który przeniósł się na salę sądową. Czy można wygrać z sąsiadem policjantem?
Problemy pani Katarzyny i jej matki Krystyny, zaczęły się pięć lat temu, kiedy ich sąsiadem został funkcjonariusz tarnowskiej policji. Głośne imprezy, w których mieli brać udział także inni policjanci, zakłócały ciszę nocną, a upomnienia sąsiadek nie przynosiły skutku.
- Słyszałam głównie, jak panowie opowiadają o wewnętrznych sprawach policji. Mówią, cytuję: „Kto jest debilem i matołem w policji” – mówi Katarzyna Guziak.
- To były imprezy, które trwały po trzy dni. Całymi nocami było słychać krzyki, śpiewy i przekleństwa. Impreza zaczynała się przeważnie w okolicy godz. 21 i kończyła się około godz. 5 rano – opowiada Krystyna Guziak.
Pani Katarzyna dysponuje nagraniami, na których widać i słychać wychodzących z mieszkania sąsiada gości. Kilkukrotne interwencje policji, kończyły się na niczym. Notatki nie potwierdzały zakłócania ciszy nocnej, a pani Katarzyna została posądzona o bezzasadne wzywanie policji.
- Domyślam się, że to niekomfortowa sytuacja, kiedy młody policjant musi przeprowadzać interwencję zgodnie z przepisami, a na miejscu widzi swoich przełożonych. Może obawiać się konsekwencji, nawet nieformalnych – sugeruje pani Katarzyna.
Matka kobiety twierdzi nawet, że sąsiad jej groził.
- Przyszedł do mnie i powiedział grożąc palcem, żebym uważała, co robię, ponieważ on ma znajomości w urzędach i mnie załatwi – przytacza pani Krystyna.
Program dostępny online na platformie VOD player.pl.