Uwaga!

odcinek 5677

Uwaga!

Okrucieństwo, znieczulica, a może po prostu głupota? Co kieruje ludźmi, którzy doprowadzają do cierpienia zwierząt? Ciapek z pod Morąga żył na zaledwie metrowym łańcuchu, kaganiec wrósł mu w pysk.

Uwaga! - Streszczenie

Ciapek przez lata musiał nieprawdopodobnie cierpieć. O tym, w jakich warunkach żyje pies na jednym z podwórek we wsi niedaleko Morąga, pani Ewa natychmiast poinformowała policję i lokalne schronisko dla zwierząt.

- To był straszny widok, pies był porzucony przez właścicielkę, wychudzony. Trzeba było pod narkozą zdjąć kaganiec i oczyścić rany, podać antybiotyk, przemywać to preparatami antyseptycznymi - wylicza Barbara Zarudzka ze schroniska dla zwierząt „Psi Raj”.

Właścicielką Ciapka była kobieta, która wynajmowała od gospodarzy część domu w małej wsi Zajezierze. Kobieta wyprowadziła się stamtąd pozostawiając psa bez opieki.

- O stanie tego psa musiało wiedzieć wiele osób; sąsiedzi, listonosz, znajomi, panie z opieki społecznej. On był na widoku – podkreśla Barbara Zarudzka.

Osobami, które były najbliżej dramatu zwierzęcia byli gospodarze, od których właścicielka psa wynajmowała część domu. Sprawę zgłosili pani Ewie, znanej w okolicy miłośniczce zwierząt dopiero po dwóch latach, gdy ich lokatorka wyprowadziła się i zwierzę zostało na podwórzu. Początkowo nie mieli oni nic przeciw wejściu naszej ekipy na teren, gdzie przywiązany był pies. Ale zmienili zdanie.

- Pies był zawsze agresywny, dusił kury. Dlatego miał kaganiec. A, że właścicielka go nie ściągała to, co miałam z tym zrobić? Z powodu jednego psa mamy tyle problemów, że ja już tego nie chcę – usłyszeliśmy.

Liczy się dobro człowieka”

Właścicielka psa to 44-letnia Monika G. Kobieta nigdzie nie pracuje. Ma pod opieką trzy córki, z których jedna jest niepełnosprawna. Partner kobiety zmarł kilka lat temu. Dziś ona i jej córki są pod stałą opieką pracowników ośrodka pomocy społecznej. Monika G. przeprowadziła się do Morąga. Udało nam się ją odnaleźć. Nie chciała jednak rozmawiać.

Psy na wsi

Ewa Bochno z zawodu jest nauczycielką matematyki. Choć miłośniczką zwierząt była od zawsze to dopiero po wychowaniu swoich dzieci zajęła się działalnością na rzecz zwierząt. Kobieta bierze udział w interwencjach, pośredniczy w adopcjach, jest wolontariuszką w pobliskim schronisku. Razem z nią sprawdziliśmy, jak opiekują się zwierzętami gospodarze z okolicznych miejscowości.

Dotarliśmy m.in. do domu, gdzie pies żył na bardzo krótkim łańcuchu. Właściciel kazał nam opuścić posesję. Postraszył też panią Ewę sądem.

Dalej spotkaliśmy gospodarzy, którzy mieli starą sukę. Zwierzę mimo wieku po raz kolejny było w ciąży. Poród był dla niej dużym zagrożeniem. Pani Ewa poinformowała właścicieli, że gmina daje 50 proc. dofinansowania na sterylizację.

- Wiele psów żyje w bardzo złych warunkach, gdzie my tego nie widzimy. Są to psy schowane za oborami, czy szopami – mówi Bochno i dodaje: Zależy mi na zmianach, żeby coś wreszcie się ruszyło. Żeby ludzie przestali traktować zwierzęta przedmiotowo. Jeżeli ktoś nie kocha zwierząt to nie wiem, w jakim celu trzyma je na krótkim łańcuchu, w zimnej budzie, głodne i z żebrami na wierzchu? W jakim celu? Często zadaje sobie to pytanie, ale odpowiedzi chyba szybko nie znajdę.

Uwaga! - Gdzie obejrzeć?

Wszystkie reportaże Uwagi oglądaj online na VOD player.pl