W nocnym pożarze kamienicy w centrum Tczewa zginęła dwuletnia Blanka i 79-letni mężczyzna. W sprawie podpalenia zatrzymany jest 53-latek. Dlaczego doszło do tragedii?
Pożar wybuchł około godz. 3. Większość mieszkańców spała, nie spodziewając się tego, co nastąpi.
Dwie ofiary
- Pamiętam tylko, jak stałam przy oknie, potem obudziłam się w szpitalu w Gdyni. Z opowieści innych ludzi wiem, że strażacy znaleźli mnie koło ojca. Ojciec nie przeżył – przyznaje Ewa Szulc.
79-letni Kazimierz Szulc to jedna z dwóch śmiertelnych ofiar pożaru. Pomimo reanimacji nie udało się uratować także dwuletniej Blanki.
- Karolina leżała koło drzwi. Miała dwójkę dzieci pod sobą. Próbowała je uratować. Była przy drzwiach, ale straciła przytomność – mówi Paulina Flisikowska, ciotka zmarłej Blanki.
- Dziecko zostało zaczadzone, pomimo reanimacji nie udało się jej uratować. I tak nie miała szans wyjść. To był żywioł – mówi przedstawiciel właściciela nieruchomości. I podkreśla. - Pożar został podłożony na klatce schodowej. Ludzie nie mieli szans ucieczki.
Pożar był efektem podpalenia.
- W związku z tym zdarzeniem został zatrzymany 53-letni mieszkaniec Tczewa. Obecnie podejrzany przebywa w areszcie. Przesłuchany nie przyznał się do winy – mówi Daniel Dyczewski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- To nie jest człowiek, to jest bestia. Dostanie 12 lat za podpalenie, wyjdzie po sześciu i będzie się cieszył życiem. Śmieszny wyrok. Z tego, co wiem dla niego więzienie to jest drugi dom, bo to nie będzie jego pierwszy wyrok – mówi Ewa Szulc.
Czy jest możliwość zmiany kwalifikacji czynu, na zabójstwo?
- Być może po zgromadzeniu obszerniejszego materiału dowodowego będzie konieczność zmiany zarzutu – mówi Daniel Dyczewski.