16-latka przyniosła do szpitala martwego noworodka. – Przeżyłem duży szok. Dziecko było w ordynarnej, foliowej reklamówce – opowiada lekarz. Dziewczynie i jej 17-letniemu chłopakowi postawiono zarzuty w tej sprawie.
- Taki dzień trudno zapomnieć. Byłem w dużym szoku. Przyszła nieletnia pacjentka, po porodzie martwego dziecka w domu. Kiedy wszedłem do gabinetu zabiegowego, okazało się, że pacjentka przyniosła dziecko. W ordynarnej, zwykłej, foliowej reklamówce. Piękne dziecko – opowiada Ryszard Urbaniak, ginekolog ze szpitala powiatowego w Nowym Mieście Lubawskim.
Lekarz zbadał noworodka i potwierdził, że jego śmierć.
- Miał odciętą, niezabezpieczoną pępowinę. Zapytałem, jak do tego wszystkiego doszło? Tłumaczono mi, że dziecko urodziło się poprzedniego dnia, martwe. W mojej ocenie nie wyglądało to w ten sposób. To było dziecko urodzone żywe – uważa Urbaniak.
Opinię ginekologa potwierdziła sekcja zwłok. Chłopiec, który przyszedł na świat w ósmym miesiącu ciąży był żywy. Zmarł z powodu urazu głowy.