Uwaga!

odcinek 5267

Uwaga!

Mówią o niej „dyrektorowa narodowa”. Nie przyjęła nazwiska męża, bo od zawsze chciała pracować na własne konto. - Nigdy nie ścigałam się z legendą męża i tym, kim on jest. To bez sensu – mówi Beata Ścibakówna.

Beata Ścibakówna pochodzi z Zamościa. Jest aktorką serialową i teatralną. W rodzinie nie miała tradycji aktorskich - mama była laborantką, a ojciec kierownikiem transportu. Na studiach poznała o 25 lat starszego Jana Englerta - rektora szkoły teatralnej, której jest absolwentką.

- Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że Beata zainteresuje mnie jako kobieta. To się stało jakoś poza mną. Poznałem ją bliżej na czwartym roku studiów, kiedy to zaangażowałem ją do Pana Tadeusza, z którym jeździliśmy po świecie. Zbliżyliśmy się wówczas i to zbliżenie trwa do dziś – mówi Jan Englert, mąż aktorki.

Wejście w świat swojego męża – prawdziwej legendy aktorstwa, wspomina jako zadanie trudne i wymagające.

- Mój mąż jest ode mnie 25 lat starszy. Weszłam w jego środowisko i poznałam osoby, o których się uczyłam w szkole, które stały na piedestale –  Gustaw Holoubek, Andrzej Łapicki.  Ja się wśród nich czułam jak mała gąska, nic niewiedząca , niepotrafiąca się zachować w niektórych sytuacjach. Zakupiłam książkę opisującą zasady savoir-vivre, by umieć zachować się w tym towarzystwie – wspomina tamten czas Beata Ścibakówna.