- Zachorowałem na odkładanie rzeczy na później. Za mało intensywny był proces ich wynoszenia – przyznaje pan Szymon, właściciel mieszkania wypełnionego po sufit śmieciami.
Mieszkanie pana Szymona „tonie” w śmieciach. W środku znaleźć można m.in. puszki, reklamówki, makulaturę, ale także książki i winyle. Odpady wypełniają cztery pokoje aż po sufit.
- Przynosiłem te rzeczy do domu. Głównie surowce wtórne. Straciłem czujność i się zrobiło – przyznaje mężczyzna. I dodaje. - Przynosiłem rzeczy na sprzedaż. Nie było pieniędzy to się przynosiło. Ale zachorowałem na odkładanie rzeczy na później. Za mało intensywny był proces wynoszenia – przyznaje.