- Zerwał ze mnie bluzkę i uderzył w twarz dwa razy. Tego się nie da zapomnieć – wspomina jedna z ofiar Marka K., który wielokrotnie był skazywany za przestępstwa seksualne. Mężczyzna w więzieniu spędził prawie 20 lat, m.in. za gwałty. Mimo to, od trzech lat pracował w domu kultury. Czy nikt nie wiedział o jego przeszłości?Marek K. po raz pierwszy zaatakował na rodzinnej Warmii, prawie 30 lat temu. Miał wtedy 18 lat.
- Nie miałam z nim żadnych szans. Zerwał mi bluzkę i uderzył pięścią dwa razy. Tego się nie da zapomnieć. On jest jak zwierzę, bez żadnych skrupułów – wspomina pani Anna, pierwsza ofiara Marka K. Kobieta prosiła o anonimowość, dlatego zmieniliśmy jej imię.
Kolejną poszkodowaną była 20-latka. Sprawca był wyjątkowo brutalny, jak wynika z akt sprawy. Kopał i bił ofiarę, zaciągnął do zagajnika, zdarł ubranie i związał sznurkiem.
- Sąd się pytał, kto go nauczył wiązać tak pętlę. Na szyję, nogi, ręce. Powiedział, że się sam nauczył. U siebie w bloku, w piwnicy. Jak ofiara się ruszała, to się dusiła – pani Anna relacjonuje zeznania Marka K. z sądu.
Więzienie za napady i gwałt
W 1991 roku, za napady i gwałt ze szczególnym okrucieństwem, został skazany na sześć lat więzienia. Zaledwie po dwóch latach, w styczniu 1993 roku, wyszedł na warunkowe zwolnienie. Po paru miesiącach zgwałcił 13-letnią dziewczynkę.
- Wracałam ze szkoły. Zablokował mi drzwi, wepchnął do środka i kilkukrotnie uderzył. Potem przeszedł do czynów, o których nie chcę mówić. Mój świat rozsypał się. Do dziś nie za bardzo potrafię sobie go poskładać - wspomina po latach ofiara.
Marek K. kolejny raz trafił za kraty.
„Powinien być pod nadzorem”
Po wyjściu z więzienia, zaatakował w 2004 r. dwie rowerzystki, za co był poszukiwany listem gończym. Mężczyzna przeprowadził się na drugi koniec Polski, do Wolbromia (Małopolska). W 2005 roku kolejna kobieta padła jego ofiarą. Mieszkanka Wolbromia straciła przytomność po uderzeniach kamieniem w głowę. Uratował ją przypadkowy spacerowicz.
- We wszystkich sprawach działał z zaskoczenia i brutalnie. To nie było przypadkowe działanie. Z akt sprawy wynika, że się przygotowywał i z zaskoczenia atakował kobiety – mówi kom. Krzysztof Kończyk z policji w Biskupcu.
Po napadzie na kobietę, Marek K. trafił do więzienia, tym razem na siedem lat. Łącznie za gwałty, usiłowania gwałtów i napady spędził za kratami prawie 20 lat.
- Ten człowiek o niczym innym nie fantazjował, jak o tym, że seks musi być związany z agresją. On powinien być pod jakimś nadzorem do końca życia – uważa prof. Kazimierz Pospiszyl, psycholog.