Uwaga!

odcinek 5213

Uwaga!

Półtoraroczna Nel przez dwa tygodnie była hospitalizowana z powodu zapalenia płuc i sepsy. I chociaż w jej płucu dodatkowo tkwiła 21-milimetrowa igła, lekarze wypisali dziewczynkę do domu. Dlaczego nie zareagowali na widoczne na zdjęciu RTG ciało obce? Jak igła dostała się do płuc Nel?

Nel od urodzenia ma wielowadzie, nie chodzi, słabo widzi i słyszy, oddycha przez rurkę tracheostomijną. 23 grudnia 2017 roku trafiła do Szpitala Dziecięcego przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Miała ciężkie zapalenie płuc i sepsę. Po dwóch tygodniach lekarze zdecydowali się wypisać dziewczynkę do domu.

– Szpital poinformował, że nie ma żadnego problemu. Że wyleczono sepsę i zapalenie płuc – opowiada Olga Guz, matka dziewczynki.

Jednak po powrocie do domu stan Nel błyskawicznie się pogarszał.

- Była czerwona, mokra. Miała sine usta i język – relacjonuje mama.

Po trzech godzinach karetka zabrała dziewczynkę na oddział intensywnej terapii tego samego szpitala.

- Powiedzieli, że ona jest w jeszcze gorszym stanie niż w grudniu – przyznaje pani Olga.

Igła w płucu

Nel została przyjęta do szpitala 5 stycznia. Następnego dnia wykonano małej pacjentce zdjęcie RTG płuc, na którym widać 21-milimetrową igłę! Skąd się wzięła w płucu dziewczynki?

- Pani doktor powiedziała, że ktoś musiał jej wrzucić przez rurkę tracheostomijną. Lekarze twierdzą, że musiało się to stać między wypisami – relacjonuje pani Olga.

Ale zdaniem matki to nielogiczne. Dlatego poprosiła szpital o płytę z pierwszym zdjęciem RTG córki, które zostało wykonane już 23 grudnia. O dziwo – także na nim jest widoczne ciało obce.

Dlaczego informacja o igle w płucu Nel, nie znalazła się w wypisie ze szpitala z dnia 5 stycznia?

- Mam żal do szpitala, że wypuścili mi dziecko. Nawet, jakbym wiedziała, że ona ma tę igłę to nie chciałabym jej brać do domu. Bo bym nie wiedziała, co mam robić – przekonuje pani Olga.

Rzecznik: Jeden lekarz…

Szpital stoi na stanowisku, że podał matce informację o ciele obcym w płucu córki.

- W całej dokumentacji jest – twierdzi Mariusz Mazurek, rzecznik prasowy Szpitala Dziecięcego przy ul. Niekłańskiej.

Rzecznik nie zmienił zdania nawet, kiedy pokazaliśmy ksero dokumentów, które otrzymała pani Olga. - Oczywiście, że jest. Przeglądaliśmy wczoraj z kierownikiem tę dokumentację. Jest w zdjęciu, które jest częścią dokumentacji – precyzuje rzecznik Mazurek.

Ale dlaczego tak ważna informacja nie została opisana w dokumentach, którymi dysponuje mama Nel?

- Jeden lekarz, który opisuje zdjęcie rentgenowskie, robi to w ten sposób, inny lekarz zwraca uwagę na inne elementy. Najwyraźniej lekarz prowadzący uznał, że nie należy tego wpisywać – tłumaczy Mazurek. - Bardzo możliwe, że jest to w jakimś innym dokumencie. Może jest to w skierowaniach, które matka otrzymała podczas wypisu. Trudno mi powiedzieć – stwierdza rzecznik szpitala.

Matka dziewczynki przekonuje, że skierowanie, które dostała do chirurga dotyczy tylko problemów z karmieniem Nel.