21-latek zaatakował dziewczynkę z bronią w ręku. Szybko trafił do aresztu, ale po 48 godzinach wyszedł na wolność. Powód? Opieszałość wymiaru sprawiedliwości!
21-letni Mateusz S. zaatakował 14-latkę podczas spaceru z psem. Mężczyzna chciał zaciągnąć dziewczynkę do swojego mieszkania. Miał w ręku pistolet. - Podszedł do niej i przystawił jej broń do brzucha i szyi, potem wprowadził ją w osiedle w kierunku swojego domu – opowiada Karolina Wasilewska, matka dziewczynki. Rodzina mieszka w Suwałkach.
Napastnika spłoszył przypadkowy przechodzień. Na miejscu szybko pojawili się policjanci. Dziewczyna zapamiętała, jak napastnik był ubrany. Wskazała też klatkę, do której uciekł. - My podaliśmy sprawcę na talerzu – dodaje mama. Mężczyzna został zatrzymany. Wcześniej był już karany za kradzieże. Przed atakiem na dziewczynę, Mateusz S. ukradł i wypił butelkę wódki.
Rodzina 14-latki była pewna, że postępowanie przebiegnie szybko, a sprawca trafi do aresztu. Tymczasem po 48 godzinach od zatrzymania, Mateusz S. został wypuszczony na wolność. - Nikt nas nawet nie poinformował, że wychodzi – dziwi się matka i dodaje: – On mieszka 100 metrów od nas.
Zgodnie z postanowieniem prokuratury napastnik co kilka dni miał stawiać się na komendzie policji, ale mężczyzna zniknął. - Dla nas to jest napad z bronią w ręku i próba uprowadzenia dziecka. Byliśmy przekonani, że nie ma takiej możliwości, by go wypuścić – dziwi się Karolina Wasilewska. Kobieta mówi, że cała rodzina żyje w strachu. Dzieci nie opuszczają mieszkania.
Jak to możliwe, że mężczyzna nie został tymczasowo aresztowany? Jednym z powodów jest opieszałość wymiaru sprawiedliwości. Od momentu zatrzymania, do decyzji o areszcie tymczasowym, może upłynąć maksymalnie 48 godzin.
- Z ustaleń wynika, że prokurator referent tej sprawy nie widział podstaw do tymczasowego aresztowania. Zdaniem prokuratury w Suwałkach, materiał był niepełny. Nie było przesłuchania przed sądem bezpośredniego świadka zdarzenia - tłumaczy Ryszard Tomkiewicz, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Dlaczego zatem dziewczynki nie przesłuchano przez dwa dni?