Po jednej z libacji alkoholowych, odebrano jej troje dzieci. – Zawiodłam – przyznaje pani Marta, która postanowiła walczyć o ich powrót do domu. Wsparło ją białostockie stowarzyszenie „Droga”. Kobieta zerwała z nałogiem i w ramach programu „Odzyskać dzieci” uczy się, jak być lepszym rodzicem.
- Gdy byłam młoda, nie myślałam o zakładaniu rodziny – opowiada pani Marta i tłumaczy, że nie miała w domu dobrych wzorców.
- Moja mama często sięgała po alkohol. Bywało, że nie wracała do domu przez parę dni. Ojca nie znam w ogóle. Odszedł parę dni po tym, jak się urodziłam. Nigdy później się nie zjawił. Doskonale wiedziałam, jak wychowuje się w domu, gdzie jest alkohol i awantury – przyznaje Marta Kania.
A jednak popełniła ten sam błąd, co jej mama. W pewnym momencie w jej życiu również pojawił się alkohol i zaczęła zaniedbywać dzieci. Półtora roku temu, po jednej z libacji alkoholowych, Dawid, Zuzia i Kacper trafiły do domu dziecka.
- Czułam, że zawiodłam dzieci i siebie – przyznaje.
Na szczęście dzieci pani Marty do domu wróciły szybko, bo już po trzech miesiącach. Wszystko dlatego, że pani Marta wraz z partnerem przestali pić i poszli na terapię odwykową. Rozpoczęli również kurs „Odzyskać dziecko”, realizowany przez białostockie stowarzyszenie „Droga”. Tam uczyli się, jak być lepszymi rodzicami i co zrobić, by ich dzieci mogły wrócić do domu.
- Wiedzieli, że powodem zabrania dzieci byli oni i ich zachowanie. A to nie często zdarza się u uczestników programu. Bywa, że przez dłuższy czas osoby koncentrują się na tym, że to ktoś inny zawinił – nieżyczliwa sąsiadka, pracownik socjalny. Tu była koncentracja na tym, że to oni zawalili, zrobili coś niewłaściwego i przez nich dzieci trafiły do placówki - wyjaśnia Jolanta Kłusek, terapeutka.
Pani Marta, pomimo tego, że dzieci wróciły do domu, nie zakończyła pracy nad sobą. Jest trzeźwa, nadal chodzi na terapię, rozpoczęła pracę w kuchni stowarzyszenia. W zamian za jej pracę, dzieci chodzą do darmowego przedszkola.
- W trakcie programu nauczyłam się panować nad emocjami. Radzić sobie z problemami. Wiem, że człowiek nigdy nie jest sam. Zawsze są ludzie, którzy nas wesprą, i na których możemy liczyć – przyznaje pani Marta.