Uwaga!

odcinek 5186

Uwaga!

- Uparcie mówiłam, że coś się dzieje. Tłumaczyłam położnej, że nie czuję ruchów córki – wspomina pani Diana. KTG wykonane w szpitalu wykazywało podwyższone tętno płodu. Mimo to nie zrobiono cesarskiego cięcia, a przez noc nie monitorowano stanu dziecka. Sara urodziła się w stanie krytycznym. Dlaczego lekarz nie słuchał rodzącej? Co stało się w szpitalu w Sulechowie?

-  Śni nam się szpital, córeczka, która przestaje oddychać, której serduszko przestaje bić. Budzimy się i sprawdzamy, czy nic złego się nie dzieje. Nasze życie to koszmar – płacze Diana Żeleźnik.

Kobieta ma dwójkę dzieci z pierwszego związku. Od siedmiu lat wychowuje je z Adamem Matyjaszczykiem. Sara miała być ich pierwszym wspólnym dzieckiem. Ponieważ pani Diana wcześniej dwukrotnie poroniła, para z dużą troską podchodziła do ciąży. Cztery dni przed porodem kobieta wraz z narzeczonym zgłosili się do szpitala, bo nie czuła ruchów dziecka. Tam przeprowadzono badanie KTG, czyli badanie tętna płodu.

- Badanie trwało około pół godziny. Z tego, co mi mówiła położna, było dobre – wspomina pani Diana.

Ale to nie uspokoiło kobiety, która została przeniesiona do sali chorych.

- Tłumaczyłam położnej, że ja swoje dziecko znam. Nie czułam ruchów córki – wspomina kobieta. Wtedy kolejny raz podłączono KTG i jak mówi mama, tętno płodu wynosiło już wtedy 180.

- Zapytałam, dlaczego tętno jest tak wysokie. Lekarz uspokoił mnie. Powiedział, że może dziecko wyczuwa mój stres. Nie podjęto decyzji o podłączeniu do KTG na stałe – relacjonuje pani Diana i dodaje, że wielokrotnie pytała, czy jej dziecko jest bezpieczne. Lekarz miał potwierdzać.