Uwaga!

odcinek 5126

Uwaga!

Dramat 24-letniej Małgorzaty Stryżyk trwał kilka lat. Rozgrywał się w czterech ścianach jej domu. Podczas jednej z awantur chwyciła za nóż. Cios, który zadała partnerowi, okazał się śmiertelny. Chociaż sąd kobietę uniewinnił, to prokuratura nie zgadza się z tym wyrokiem. Chce dowieść, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej. Czy kobieta jest morderczynią? Czy ofiarą przemocy, która tylko się broniła?

- Od razu mi się przypomniało, jak on leżał na ziemi... Umierał mi na kolanach - wspomina Małgorzata Stryżyk, pokazując miejsce, w którym pozbawiła życia swojego partnera.

- Niedziela jak niedziela to była. On poszedł do sklepu, kupił wódkę, zaczęliśmy drinki pić - opowiada pani Małgorzata i dodaje, że zaraz potem mężczyzna zaczął ją wyzywać, a następnie dusić.

- Bałam się, że tym razem mogę się już nie obudzić. Sięgnęłam ręką w bok, wzięłam ten nóż, nie zdając sobie nawet sprawy, że zrobiłam ten cios - relacjonuje. Zaraz potem jej partner upadł. - Tylko zdążyłam kucnąć, żeby nie uderzył o podłogę, tylko na nogi mi poleciał - mówi.

Kobieta wezwała do domu pogotowie. - Tamując mu krew prosiłam, żeby żył, żeby nas nie zostawiał - wspomina ze łzami w oczach.

Ratownicy na strychu, gdzie mieszkała ze swoim partnerem, znaleźli mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Stwierdzili zgon. Małgorzata Stryżyk została zatrzymana, a potem tymczasowo aresztowana. Prokurator oskarżył ją o zabójstwo, żądał ośmiu lat więzienia. Pani Małgorzata nie została jednak skazana.

- Sąd uniewinnił kobietę, uznając że działała w ramach obrony koniecznej, broniła swojego życia - mówi Agnieszka Połyniak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy. - Awanturę domową wywołał pokrzywdzony, to on był stroną atakującą oskarżoną, natomiast kobieta w żadnym momencie ani nie prowokowała pokrzywdzonego do tego, żeby ta agresja z jego strony potęgowała się, ani nie usunęła narzędzia, którym się posłużyła, ani też nie próbowała go w żaden sposób ukryć. Zabójstwo nie było jej zamiarem ani bezpośrednim, ani nawet tak zwanym ewentualnym. Takich elementów w zachowaniu i reakcjach tej kobiety sąd nie znalazł - tłumaczy.