Czy pobyt w poprawczaku musi być piętnem na całe życie? Czy można odbić się od dna? Wyznania wychowanek poprawczaka.
Paulina Rychel jest byłą wychowanką zakładu poprawczego w Zawierciu. Kiedyś ćpała, kradła i biła się. Dziś ma normalny dom, pracę i chłopaka. Niedawno wydała książkę. "Nieusłyszana" to jej szczera spowiedź, która stała się inspiracją dla innych dziewczyn.
- Książkę potraktowałam jako swój konfesjonał. Opisałam to, co przeszłam, żeby pokazać innym, że to, co złe, nie musi nas zrujnować - mówi Paulina Rychel.
Paulina spędziła w poprawczaku w Zawierciu cztery lata. Wcześniej była w trzech ośrodkach Monaru, ale nigdy nie udało jej się przestać ćpać. Dopiero w zakładzie w Zawierciu definitywnie zerwała z narkotykami. Pokazała nam miejsca, gdzie kiedyś się bawiła.
- Tutaj było picie, palenie, dragi. Wszystko tu się działo. Tutaj rozsypywaliśmy sobie kreski, sypaliśmy amfetaminę. Czasami były jakieś piguły - opowiada.
Po wyjściu z zakładu poprawczego, Paulina wróciła do rodzinnego Wrocławia. Nie utrzymuje kontaktu z przyjaciółmi, z którymi brała narkotyki. Niedawno zamieszkała ze swoim chłopakiem. Pracuje w sklepie jako kasjerka, zamierza dalej się uczyć.