- Uważaj k…, bo naprawdę możesz źle skończyć – takie wyzwiska, groźby czy zastraszanie to codzienność państwa Makruckich. W rozwiązaniu problemu miał pomóc monitoring, ale obecność kamer tylko rozwścieczyła uciążliwych sąsiadów.
Państwo Makruccy i ich trójka dzieci mieszkają przez ścianę z panią Władysławą i jej syn Radosławem. Początkowo ich życie z sąsiadami układało się dobrze. Konflikty zaczęły się w grudniu zeszłego roku. Państwo Makruccy podejrzewają, że stało się tak z powodu darów Szlachetnej Paczki, które dostali na święta. Od tego czasu - jak twierdzą - ich życie sąsiedzkie jest pasmem awantur i gróźb.
- Monitoring jest od 24 grudnia. Założyłem go dla bezpieczeństwa, ponieważ byliśmy okradzeni. Ludzie boją się tu świadczyć, bo będą mieć powybijane okna – mówi Tomasz Makrucki.
Kamery nie tylko rejestrują obraz, ale również dźwięk.
- Uważaj k…, bo naprawdę możesz źle skończyć! Nie wiesz z kim zadzierasz! – to tylko niewielka część gróźb i wyzwisk, które są kierowane pod adresem rodziny.