- To, że żyję, to cud - mówi nam Wioleta, która przez przeszło dziesięć minut była duszona i bita. Rafał Ż. rozbijał też na jej głowie butelki. Cel miał jasny: chciał zabić. Przez lata kochał kobietę, a kiedy zorientował się, że nigdy nie będą razem, zaplanował zemstę.
Znali się ze szkoły, chodzili do jednej klasy. Wspólne dojazdy, wyjścia z lekcji na papierosa. - Traktowałam go jak zwykłego kolegę - wspomina Wioleta, ale mężczyzna postrzegał ją inaczej - nie tracił nadziei, że zdobędzie kobietę. Do sklepu, w którym była ekspedientką, przychodził każdego dnia. Wyznawał jej miłość, groził, że odbierze sobie życie.
Kiedy Wioleta wyszła za mąż i 22-latek uświadomił sobie, że ze swoim uczuciem nie ma u niej szans, postanowił zamordować koleżankę. - Tamtego dnia przychodził do sklepu trzy razy - wspomina Wioleta. Kiedy w końcu udało mu się zastać ją samą, od razu zaatakował. - Nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął, zacisnął zęby i przyłożył mi w twarz - mówi kobieta. Na nagraniu z monitoringu widać, jak po mocnym uderzeniu kobieta upada na podłogę.