14-letni Michał najpierw oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił, a potem wyskoczył z okna. - To był potworny widok. Biegnąc chłopiec bardzo mocno wymachiwał dłońmi, bo ogień zajmował mu już twarz - opowiada nam kobieta, która była świadkiem tego dramatu. Dzięki przypadkowym przechodniom, którzy rzucili się, by gasić płonące ciało, chłopiec przeżył i został przewieziony do szpitala. Po kilku dniach na oddziale jednak zmarł.