Doszczętnie spalony dom, podpalone maszyny za milion złotych, próba spalenia obory ze 120 krowami a do tego smsy z pogróżkami śmierci: w spokojnej dotąd wsi, od roku dzieją się rzeczy jak z filmów sensacyjnych. Czy to wszystko, dlatego, że ekolog i właściciele przedsiębiorstwa rolnego odważyli się protestować przeciwko masowej wycince drzew i niszczeniu przyrody?