Gdy mama 14-letniej Gdańszczanki – na co dzień woźna w przedszkolu - rozpoczynała swoje prywatne śledztwo przeciwko znajomemu córki, z którym ta spędziła dzień poprzedzający samobójstwo, prawdziwi śledczy mówili jej, że traci czas, nic nie wskóra i nie wyjaśni powodów samobójczej śmierci córki. Dziś nikt nie wypowie podobnej opinii, a policjanci i prokuratorzy zadają sobie pytanie: jak to możliwe, że 38-latek (dziś już oskarżany o skrzywdzenie wielu młodych dziewczyn) przez wiele lat pozostawał bezkarny.