Do programu zgłosiły się 41-letnia Ula i jej 14-letnia córka Ola. Ula jest pracoholiczką, pracuje 7 dni w tygodniu, także w weekendy. Mama przyprowadziła córkę do atelier Mai trochę, żeby zagłuszyć własne wyrzuty sumienia, ponieważ nie miała czasu na wychowanie dzieci. A gimnazjalistka Ola jest w trudnym momencie swojego młodego życia – ma kompleksy, huśtawkę nastrojów i jest nieakceptowana przez rówieśników w nowej szkole. Pierwsza rada Mai – Ula musi znaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Druga rada – jakże obrazowa - jak w samolocie: „najpierw zakładasz maskę tlenową sobie, a potem dziecku”. Do Uli dociera powoli, że musi zadbać o siebie, o dobrą organizację czasu, aby stać się wzorem dla zbuntowanej córki. W tej chwili Ola, niestety, mimo oczywistej matczynej miłości, nie ma w Uli realnego wsparcia. Widać, że mama nie imponuje córce wyglądem, który też jest istotny w życiu.