Miało być bajkowo. Ale bajka szybko okazała się koszmarem. Właścicielka twierdzi, że najgorsza jest małomiasteczkowa mentalność. Niszczy ją zawiść ludzka, bo jej rodzina ma swoje biznesy. Ma też problem ze swoją fryzjerką, ale nie wyobraża sobie by w jej salonie pojawił się ktoś inny. Klientek coraz mniej. Coraz więcej długich, nudnych dni. Jeśli już zdarzy się cud i ktoś się w salonie zjawia fryzjerkę Olę notorycznie "zjadają nerwy". Sytuację próbuje wtedy ratować właścicielka, ale czasem nie ma już czego ratować. Niezadowolony klient wychodzi i już nie wraca. Dla kogo właścicielka za wszelką cenę chce zawalczyć o swój salon i jaką skrywa rodziną tajemnicę?