Właścicielka salonu w Piotrkowie Trybunalskim uważa, że jej praktykantki nie nadają się do zawodu. Jak mówi, to "młodociane" ciągną jej biznes na dno. Do dziewczyn nie trafiają żadne argumenty szefowej. Najczęściej siedzą na zapleczu i komentują zachowanie szefowej, która ich zdaniem czepia się o wszystko. W takiej atmosferze najczęściej są obsługiwani klienci salonu "Aneta". Nic dziwnego, że wielu z nich już tu nie wraca. Praktykantki twierdzą, że chcą się bardzo uczyć, ale szefowa je nie dopuszcza do klientów. Coś zupełnie innego mówi druga fryzjerka Kasia – "jak widzą klientka to najchętniej, by nie wstawały z krzeseł". I szefowa i druga fryzjerka zarzekają się, że chcą przekazać wiedzę i pokazać swoje dobre umiejętności, ale "nie ma z kim pracować".