Salon "Katrin" w Łodzi istnieje od 10 lat. Przez kilka lat salon świetnie prosperował. Były zyski i dobre wynagrodzenie dla dwóch pracujących tam fryzjerek. Wszystko szło dobrze, aż do momentu kiedy właścicielka nie zaszła w ciążę i z powodów zdrowotnych nie mogła pilnować swoich interesów. Podczas jej nieobecności salonem zarządzały dwie pozostałe fryzjerki. I od tego momentu w salonie z każdym dniem zaczęło dziać się źle.. A z każdym kolejnym miesiącem było coraz gorzej.. Salon przestawał zarabiać... Klienci odwrócili się plecami, a stałe klientki przestały przychodzić.. Właścicielka nie mogła zrozumieć co się stało i dlaczego tak się dzieje? Kiedy po urodzeniu dziecka wróciła do salonu, to tak naprawdę nie miała do czego wracać, bo zakład zaczął popadać w długi.. A dziś nie ma na czynsz, ubezpieczenie i wypłaty.. I tak naprawdę właścicielka jest w patowej sytuacji, bo za chwilę nie będzie miała z czego żyć..