Na wzgórzu nad miastem Robert Makłowicz przyrządza rumuńską tokanicę i odkrywa najmłodszy pomnik cesarza Franciszka Józefa. W tradycyjnej restauracji kosztuje lokalne dania obowiązkowe. Rozmawia z byłym gubernatorem o Habsburgach, a z polskim księdzem o Polakach w dzisiejszych Czerniowicach.
Czerniowice są ostatnim przystankiem w podróży Roberta Makłowicza po Ukrainie. Dawniej były nazywane "małym Wiedniem wschodu". Rozkwitłe w czasach Austro-Węgier miasto było wyjątkowym - w skali europejskiej - wielokulturowym skupiskiem Ukraińców, Niemców, Żydów, Rumunów, Polaków, Węgrów, Ormian, a nawet Turków. Do dzisiaj widać tu ślady tej mozaiki: kwartał żydowski, dawne łaźnie tureckie, wielojęzyczne nazwy miasta w bruku promenady, ulica polskiego burmistrza Kochanowskiego czy tzw. domy narodowe.