We Wrocławiu, w niedużej odległości od centrum miasta mieści się restauracja „Kwadratowy talerz”, którą prowadzą wspólnicy Szymon i Jarek. Restaurację przejęli po poprzedniej właścicielce trochę za sprawą zrządzenia losu, ponieważ Szymon prowadził hurtownię fryzjerską i właśnie jego klientka zaproponowała mu przejęcie restauracji, która sprawiała jej problemy. Jarek nigdy nie pracował w gastronomii, ale skończył technikum gastronomiczne i lubił gotować. Dlatego obaj uznali, że łącząc siły z sukcesem uda im się poprowadzić restaurację. Plany oczywiście były ambitne, ale szybko się okazało, że na tłumy głodnych klientów nie ma co liczyć. Co wykwintniejsze dania znikały więc z karty, w której teraz można znaleźć domowe dania obiadowe i oczywiście pizzę oraz pierogi. Szymon, który obsługuje gości przyznaje, że ma już dosyć tych banalnych dań, ale to właśnie o ruskie pierogi i kotlet schabowy pytają klienci.
Jarek gotuje ze świeżych produktów, nie kupuje ich w tanich dyskontach, a jednak ani mieszkańcy okolicznych osiedli, ani też pracownicy pobliskich warsztatów samochodowych jakoś nie doceniają oferty „Kwadratowego talerza”. Restauracja ledwo wiąże koniec z końcem, a jedyny dochód zapewnia jej garstka stałych klientów. Szymon nie kryje frustracji, sytuacja jest na tyle zła, że w zasadzie co miesiąc podejmują z Jarkiem decyzję o zamknięciu lokalu. Obaj przyznają, że są bliscy załamania i brak im już siły, żeby prowadzić restaurację. Dlatego Szymon, który regularnie ogląda „Kuchenne rewolucje” ma nadzieję, że Magda Gessler będzie umiała postawić „Kwadratowy talerz” na nogi.