Kraków to miasto, które, jak mogłoby się wydawać, jest gwarancją sukcesu dla restauracji.
Być może to właśnie ośmieliło Alinę, która miała już dosyć prowadzenia firmy produkującej rękodzieło i postanowiła otworzyć własną restaurację. Obdarzona zmysłem artystycznym Alina, zawsze lubiła wydawać dla znajomych przyjęcia, które nie tylko wyróżniały się oryginalną dekoracją stołu, ale też smacznym i zdrowym jedzeniem.
Kiedy znalazła lokal w pobliżu plant z urokliwym ogrodem nie wahała się ani chwili i wbrew protestom najbliższych, a także swojej dorosłej córki Danusi, otworzyła restaurację „Cuda wianki”.
Wystrój lokalu i oryginalne menu, w którym są i steki, i zupy kremy, a nawet domowy chleb, stworzyła Alina osobiście.
Włożyła w to wiele starań, ale restauracja okazała się niewypałem. Latem ogród przyciąga co prawda gości, ale poza sezonem restauracja świeci pustkami, a Alina co miesiąc zamartwia się, czy wystarczy pieniędzy na pensje dla pracowników.
Nic dziwnego, że od córki, słyszy ciągłe wyrzuty, bo to jej czarne wizje, a nie wielkie plany Aliny okazały się rzeczywistością.
Danusię denerwuje to, że jej mama nie ma głowy do niczego innego, cały jej czas i uwagę pochłaniają sprawy i problemy związane z restauracją. Owszem, chociaż sama studiuje, to stara się pomóc w prowadzeniu restauracji, żeby ograniczyć koszty.
Chociaż to cenna pomoc, to jednak niewiele zmienia trudną sytuację „Cudów wianków” .
Sama Alina nie wie, co mogłaby zrobić, żeby przyciągnąć gości, a Danusia nie szczędzi jej słów krytyki.
Dlatego zdesperowana właścicielka restauracji zdecydowała się poprosić o pomoc Magdę Gessler.