Irlandia. Zielone łąki aż po horyzont, świetna muzyka i święty Patryk. I jak tu się nie zakochać? "Czasami miłość jest zapisana w gwiazdach, ale ta największa rodzi się w Lisdoonvarnie" – tak mawiają samotni Irlandczycy, którzy każdego roku, wraz z tysiącami innych singli z całego świata, przybywają na festiwal swatania. Jego tradycja trwa ponad 160 lat.
Epidemia samotności opanowała już cały świat. Prawie 90% ludzi żyje w krajach, gdzie liczba zawieranych małżeństw stale maleje, a rozwodów jest coraz więcej. Statystyki pokazują, że najbardziej samotni w Unii Europejskiej czują się właśnie Irlandczycy – co piąty z nich „odczuwa samotność przez większość czasu”. Jednak tam, gdzie istnieje problem, pojawia się także rozwiązanie. W tym przypadku jest nim ostatni tradycyjny swat w Irlandii, WILLIE DALY. I tak oto po raz pierwszy w historii programu „Kobieta na krańcu świata” bohaterem odcinka został mężczyzna. Sztuka swatania jest przekazywana w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie; swatał zarówno dziadek, jak i ojciec Williego, a teraz fach po nim przejmuje jego córka Claire oraz wnuki. W ciągu ponad 50-letniej kariery Willie połączył już ponad 3 tysiące par.
W dobie aplikacji i portali randkowych, z których korzysta ponad 300 milionów ludzi na całym świecie, zawód swata wydaje się być reliktem przeszłości. Jednak Willie wciąż ma ręce pełne roboty, a jego telefon nie przestaje dzwonić. Zapewnia swoim klientom indywidualne podejście i staranność w doborze odpowiedniego partnera lub partnerki. Wierząc w jego renomę, na poszukiwanie prawdziwej miłości do Irlandii wyruszyła także Martyna.